Najnowsze wpisy, strona 1


Zlepek myśli
Autor: canis
14 stycznia 2008, 20:55

Jestem. Wczoraj minęły 2 lata odkąd nie jestem sam, zaczął się trzeci wspaniały rok. W weekend siedziałem w domku...miałem sporo do roboty. Dziś węgiel przywieźli. Teraz jest ciepło w domku hehe. Palimy w domu dopiero od ok. 15-16, ale zanim nagrzeje się dom mija około 3 godzin. Stary piec, stare rury. Piecyk gazowy już ledwo ciągnie...ostatnio myłem głowe i z namydloną głową musiałem biegać do piwnicy aby świeczke w piecyku zapalić. Zła wiadomość to to że mama ma dostęp do neta....zaczepia mnie na gg czy skyp. Ja ignoruje to, nie mam czasu z nią tyle gadać.

W tym co napisałem nie ma porządku, to zlepek myśli które się szybko przypomniały, niestety nie mam czasu aby dłużej się nad tym rozwodzić. Pozdrawiam

Poniedziałkowe główkowanie
Autor: canis
07 stycznia 2008, 21:32
Dziś poniedziałek. W zasadzie to nic ciekawego się nie wydarzyło. Ogólnie jakiś słaby jestem, troche mi lepiej...ale często czuje senność. Uważam, że się wysypiam. Ostatnio oczy mi ropieją...muszę często zakrapiać. Pewnie od nadmiernego czytania książek. Wypełniają mi ok. 70-80% całego dnia. Odpoczywam od książek tylko w nocy i jak wychodze z domu. Styczeń jest dla mnie od jakiegoś czasu ważnym miesiącem. O tym napisze niedługo dlaczego. Obserwując małżeństwo mojego brata i bratowej, odechciewa się coraz bardziej szukanie związku z kobietą, a tymbardzij zaobrączkowanie. Naszczęście wybrałem już kierunek życia prywatnego. Nie żałuje. Poznałem, życie spokojne, bez zamartwiania się jakimiś kłopotami, lepsze życie i zdrowsze dla mnie. Nie chce żyć jak moja rodzina, chaotycznie, ciągle w nerwach, doszukiwaniu się problemów, kłopotów. Ja tak nie umię...cenie sobie i wolę spokój. Moja matka uwaza że się od niej oddaliłem, ale prawdą jest że nigdy blisko nie byliśmy. Twierdzi, że się jej zwierzałem, a naprawde jestem bardzo zamknięty w sobie człowiekiem. W sumie niemógłbym mieszkać już razem z matką. Byśmy się tylko kłócili, a ja bym nie miał żadnej prywatności. Mój ojciec od prawie 4 lat nie żyje ale nigdy się nie interesował swoimi dziećmi. Nawet nie wiedział gdzie do liceum chodze. Byliśmy sobie obcy. Ja go znałem, wiedziałem jaki jest, ale on mnie nigdy nie poznał bo nie chciał. Mam brata, ale nasz kontakt jest taki że gadamy, ale w zasadzie ja nie mam o czym gadać z bratem, bo on jest monotematyczny. Oczywiście on także mnie dobrze nie zna...ciągle mu się wydaje, że jako że jest starszy może mną rzadzić. Niestety za stary jestem aby ktoś miał takie zdolności. Bratowa odkąd pracuje w sklepie gada tylko o pracy swojej i plotkach, stała się dość pusta i ciągle jej się wydaje że jest perfekt. Z babcią mimo, że jest piętro niżej kontakt mam minimalny. Tolerujemy się z przymusu, ale się nie lubimy. Tzn ona nigdy mnie nie lubiła. Cóż psy czują się u mnie bezpieczniej, ja nie krzycze na nich, nie bije ich, a nawet grzeczne są ze mną. Daje im dobre jedzenie, nie jedzą byle czego w końcu. Za to bratowa i brat jak podniosą głos i są źli na coś to psy uciekają do mnie. Są osoby, które czują się bezpiecznie przy mnie i twierdzą, że bije ciepło ode mnie hehe. Nawet pani doktór mi to powiedziała. Nie wiem co to jest. Jestem sobą, a to, że jestem miły, spokojny, kulturalny i potrafie słuchać to dla mnie normalne. Kończe pisać te wypociny bo coś mnie głowa zaczęła boleć. Pozdrawiam serdecznie
Początek roku
Autor: canis
01 stycznia 2008, 17:33
Dziś o 14 00 uśpiliśmy babci psa. Był to kundel 15 i pół letni. Krew już miał w płuchach, od godziny 6 rano ciężko sapał i próbował oddychać, jęczał z bólu. Mój brat nie mógł go zawieść do weterynarza, zanim znalazł takiego który chciał przyjechać trwało to z półtorej godziny. Jego żywot się dokonał. Psy nasze husky akita inu dwa wyczuli że jest coś nie tak i były bardzo niespokojne. Tak się zaczął 2008 rok. Czy to dobrze, czy źle czas pokaże. Z jednej strony nie będzie już sikał po chałupie na dole. Wtedy i nieprzyjemne zapachy u babci znikną. W sumie tylko babcia to przeżywa...my juz dawno wiedzieliśmy że powinno się go uśpić. Poszedłem spać po 3 nad ranem, wstałem przed 10. Jakoś teraz mnie na sen bierze. W tv nic nie ma. Myśle czy się kimnąć czy kawe zrobić której już 2 dni nie piłem. Zabawne...teraz się śmieje z tego, ale kiedyś zarzekałem się że kawe musze pić bo to jest mój narkotyk. Było coś tam o tym w którejś notce. Teraz pije kawe ale tylko wtedy kiedy chce, nie zawsze codziennie, dlatego uspokoilem refluks. Ludzie się zmieniają....tylko trzeba tego chcieć. Ja chciałem i otrzymałem nawet pomoc...jestem zupełnie innym człowiekiem. Wyszło mi to na dobre. Pozdrawiam w nowym roku.
Pierwsza notka w tym roku
Autor: canis
01 stycznia 2008, 01:38

Pierwsza notka w Nowym 2008 Roku. Troche będzie tego. Wracajac do świąt to musze powiedzieć, że jak to bywa co roku nadenerwowałem się. Po pierwsze zamiast o 18:00 najpóźniej jeść kolacje wigilijną to jedliśmy o 19:45 bo bratowej mama z czasem się nie wyrobiła i tak późno przyjechała bo wykąpać się o 18 musiała. Poza tym potrawy były zimne i letnie poza bigosem, który był ciepły. Prezenty nawet obficie....troche książek, słodyczy za którymi nie przepadam, bluza itp. Ciotka dała mi oryginalny prezent....babke bez rodzynek w foremce. Ponieważ nie jadam rodzynek a ciasta na ogół się z rodzynkami robi więc dostałem dla siebie ciasto. Jest za długo wolnego bo ciężko mi się zmusić do pracy i jestem troche ospały. Pierwszy dzień świąt był u nas w domu....ale poza obiadek późnym bo po 17 to nie brałem w dyskusjach rozmowy...bo ciutke się źle czułem. W drugi dzień świąt brat i bratowa pojechali do teściowej....ja zostałem sam. Troche odpoczywałem. Z pierwszego na drugi dzień świąt także bracki z bratową zrobili u siebie imprezke. Trwała do ponad 3. O 3 poszedłem spać....nie uczestniczyłem w ich imprezie ze znajomymi. O 4 30 obudził mnie sms od znajomego, który wysłał jeszcze przed świętami. Ale też o 4 30 usłyszałem walke, bieganine i krzyki za ścianą. To znowu mój brat napity w cztery dypu zaczął gwałcić bratową. Ona po piciu niezbyt do seksu jest, on za to lubi...chyba lubi przemocą osiągać to. W sumie ona go bije, mówi nie a on swoje. Chore. Trwało to do ok. 5. Ona była na niego obrażona do połowy środy....szybko jej przechodzi. Ja lubie seks ale lubie jak jest milo, spokojnie, namiętnie i być trzeźwym. Ostatnio prawie w ogóle nie pije, tylko okazjonalnie i w małych ilościach. Po świętach także doszło do kłótni między mną a bratem o wzięcie kredytu. W sumie ja się nie kłóciłem tylko powiedziałem, że jestem przeciw, ale pogadałem z kuzynką która załatwiała kredyt i podpisałem zgode. W piątek 28 grudnia odbyło się spotkanie klasowe z liceum...przyszło 12 osób, było fajnie, po 7 latach te same twarze widzieć. Jednak portal "nasza klasa" jest fajnym pomysłem. Można tam odnaleźć rodzine, znajomych, klasowych kumpli i koleżanki. I nikt tam nie wie o mojej orientacji...

Dziś Nowy Rok. Brat i bratowa z 4 znajomych zrobili to u nas w domu, ja przed kompem, znowu źle się czuje i nie miałem ochoty wziąść udziału w świętowaniu. Mama w centrum Londynu powitała Nowy Rok. Teraz czeka mnie zrobienia łóżka i około 3 najpóźniej położyć się spać....bo jeszcze poczytać chciałbym. Więc tymczasem pozdrawiam i życzę Wszystkim znajomym i nieznajomym Wszystkiego Najlepszego na ten 2008 Rok.

Gorączka prezentów
Autor: canis
17 grudnia 2007, 21:56
Tydzień minął. W zeszłą niedziele (9.12.2007) aż do wtorku (11.12.2007) włącznie jakoś ciśnienie było niskie, bo byłem bardzo drażliwy, apatyczny, ogólnie na nie, tylko o spaniu myślałem...o mało a moje relacje z Aniołem się by pogorszyły, on wręcz nie mógł ze mną wytrzymać. Ale wziąłem się w garść i od środy jestem w słodkim nastroju...relacje się odbudowały. Jest spokój. Troche za prezentami się lata. Kupiłem filiżanke i łyżeczki do filiżanki dla bratowej na gwiazdke. Dla jej mamy w Aniołkach prezenty mam. Dla koleżanki wysoka filiżanka np. na czekolade lub kakao. Dla Anioła mam dwa serwisy na 6 osób filiżanek w modnym ikeowskim wzrorze czarnym i białym, na ten rok. Jeszcze coś mu kupie, na mikołaja (jedyna osoba która coś ode mnie dostała) dostał dwa kubki czarne z kolekcji modnej. W tym roku ikea ma modny kolor czarny i biały, wręcz zajebisty. Podoba mi się i podoba się Aniołowi, ale on bardziej na te rzeczy zasługuje. Gdyby nie on, mogło by mnie tu juz dawno nie być, tzn nie mówie o blogu. Dla Anioła mamy kupiłem żabke w prezencie. Został mi jego ojciec i mój brat, który jest monotematyczny i poza samochodami nie ma zainteresowań ani tematów z nim rozmów. Kretyn. Bratowa ostatnio też bardzo monotematyczna się zrobiła i poza pracą i tematyką pościelową nie ma o niczym z nią gadać. Zrobili się okropnie beznadziejni. W sumie nie lubie wigili bo dość nerowa i dość późna u nas jest. Może koło 20-21 się zacznie u nas. Koszmar. Jeszcze tyle niedobrego jedzenia. Postanowiłem, że w tym roku zrobie bojkot....będę mało jeść w małych ilościach. W tym tygodniu musze jeszcze prezenty dokópić, moze coś w media market dostane. Planuje także iść do kina z Aniołem na jakiś film. Jeszcze może fryzjera odwiedze. Teraz troche poczytam, obejrze może coś....kawe wypije. Tymczasem do napisania, jeszcze przed wigilią zapewne.
Niedziela...
Autor: canis
09 grudnia 2007, 16:23
Jest niedziela, 9 grudnia 2007 roku. Siedze w domku, jakoś próbuje czytać cosik, ale ciężko mi się skupić. Czyżby znowu było niskie ciśnienie??? Pije kawe w filiżance z nadzieją że choć troche mnie pobódzi. Weekend niedługo dobiegnie końca i zacznie sie zdwojona wyczerpująca praca umysłowa. Troche odpoczywam, już drugi dzień po mamy wizycie. Byłem dość zmęczony i poddenerwowany jej wizytą. Teraz dopiero w marcu przyleci. Musze się zregenerować. W tv nic nie ma, więc włączyłem na dvd "Chicago". Nagrywarka dvd już włożona w jednostke więc działa. Ale będę musiał zakupić większą obudowę, bo będę mieć 3 dyski w kompie, dodatkowo musze wymienić płytę główną. Zastanawiam się nad srebrną lub czarną obudową. Teraz mam białą a nagrywarke dvd czarną i to troche niekolorystycznie wygląda. Rok 2007 kończy się dla mnie dość optymistycznie. Idę się czymś zająć aby nie zasnąć...trza się zmusić do nauki, niestety, taki los. Tymczasem żegnam się.
I po urodzino-imieninach
Autor: canis
08 grudnia 2007, 16:19

A więc pisze po długiej przerwie. Co u mnie????....jakoś egzystuje, a wręcz jestem bardzo szczęśliwy. Listopad przeminął i zaczął się grudzień. Nawet matka przyleciała z Anglii, głównie aby dowód osobisty odebrać, ale zachaczyła o moje świąteczne dni. W niedziele przyleciała a w piątek już odleciała. Ja byłem u lekarza w środe, 5 grudnia, w dniu moich 27 urodzin (nie, nie...czuje się jak 22 latek, wieczny 22 latek)....wyniki badań są dobre, poza zawyżonymi trójglicerydami. Moje kłopoty jelitowe przeszły faze badań, ale próby na pasożyty i komórki rakowe wyszły ujemnie. Cóż refluks jest lepszy w leczeniu i zapobieganiu atakom, ale zespół jelita nadwrażliwego ciężej leczyć. Dostałem recepty dwie.....musze je wykupić. Ale ogólnie badania dobrze wyszły więc uśmiech na twarzy mam. W urodzinki moje dostałem od Anioła i jego familii krzesło do biurka bo to moje stare jest jeszcze z lat 70-tych jak nie starsze i dość bylo niewygodne. Teraz mam obrotowe i wygodniejsze. Od mamy dostałem monitor do kompa płaski Benq FP93G. Od brata i bratowej w dniu imienin (7 grudnia) dostałem nagrywarke DVD. W czwartek, w mikołajki, zaprosiłem na torta familie moją, bo środe miałem załadowaną. Oczywiście doszło do awanturki, bo mój bracki jak zwykle musiał się pokłócić ze wszystkimi. On lubi się kłócić i dlatego wszyscy go olewają. Gorzej że jak się kłóci to rzuca różnymi przedmiotami. Typowy choleryk.....do psychola nie chce iść, a powinien chodzić ciagle. Ostatnimi czasu przesiaduje na stronie naszej klasy i odnawiam "zatracone" kontakty. Prawie 1/3 klasy wyemigrowała, ale znajdują się powoli. Zastanawiam się czy i kiedy pojawią się moje klasowe "miłości" na naszej klasie. Dziś sprzątałem, bo mając psy rasy husky akita inu trzeba ich kłaki z dywanu czesto sprzątać. Więc sprzątnałem kuchnie, korytarz, schody, swój pokój, nawet w kompie odkurzyłem. Podłogi pościerałem. Przed chwila zjadłem śniadanio-obiad. Teraz chwilka odpoczynku przy herbacie i dalej coś porobie. Dekoracje świąteczne już mam powieszone....prezenty nie wszystkie kupione.

Postaram się częściej pisać w miarę możliwości. tymczasem paps

Zmiany blogowe
Autor: canis
Tagi: wakacje   czystość  
14 sierpnia 2007, 22:39

Witam

Właśnie wszedłem na bloga w nowym wydaniu i próbuje się tu odnaleźć. Chyba daty w kalendarzu ustawić nie umiem. Troche zajmie mi czasu nauczyć się aby swobodnie z tych funkcji korzystać. Są jeszcze wakacje więc wspomne, że na 9 dni i ja zrobiłem sobie wakacje będąc niedaleko jeziora gowidlińskiego w lesie na działeczce. Odpocząłem od wiadomości i sceny politycznej, od komórek, od tv. Ale dvd można było oglądać. Czytałem, chodziłem na spacery i czas miło upływał. Było fajnie. Spokojnie. Lubie takie spokojne klimaty. Ale jak wróciłem dwa tygodnie temu musiałem sprzątać w domu. Moja bratowa na wakacje wyjechała ale lekki syf był. Bracki tylko na weekendy jeździł do bratowej bo miał prace. Ale nic nie robił, bałaganił a ja musiałem chodzić i sprzątać. Może mam hopla na punkcie czystości, ale lubie jak jest czysto i podziwiac jak potem usiąde na kanapie w posprzątanym pokoju itp. Uważam, że codziennie można sprzatac...wtedy nie zajmuje to tyle czasu. Teraz robie to szybciej. No ale to małe zboczenie. Ostatnio w czwartek kibel się zapchał po wylaniu babcinej zupy. W sumie od dłuższego czasu się ponoć zapychał. Wczoraj na fest był zapchany ale walka od 17 do 22 dała rezultaty, że można było spokojnie się załatwić. W sumie od piątku może 3-4 butelki kreta w granulkach wlewalismy. Ale po którymś razie spiralą poszło. Ach te żeliwne rury. Jak narazie plastikowe są odchodzące od domu do kanalizy miejskiej...może kiedyś reszte się wymieni. A wręcz to będzie konieczność. Pogoda w sierpniu dopisuje....dużo Słońca jest. Na jarmarku dominikańskim nic ciekawego nie ma...w tym roku czarna Afryka dominuje. W trójmiescie remontów i budowli nowych od groma. Nawet niedaleko domu mego budyją nowe osiedle. Śmieszne jest, że nie ma u nas żadnych sklepów. W weekend wszystkie są do 14 lub 16. Raczej do 22 to tylko te z piwem są czynne. Budują tu nowe domu, mieszkania a nie ma żadnego sklepu typu bomi, carefur, lidl, albert, itp. Tylko tak zwane stragany...sklepiki małe. Ja się dobrze czuje...mam satysfakcje z metamorfoz które dokonałem w przeciągu półtora roku. Patrząc na tego człowieka z zeszłego roku jest duża różnica patrząc na obecnego Ja. Charakter zmieniony, spokojny, nie mam tak czesto spadku cukru, ani ataków refluksu. Czasami a nawet często jelitowe kłopoty dają o sobie znać. Moja matka chyba mnie nie pozna...albo "zawału" dostanie. W sumie ona ciągle myśli że wszystko za mnie trzeba robić. Prać umię, gotować powiem ze też raczej (kiedyś chce być kucharzem domowym, czyli sobie dobre róznorodne posiłki robić, teraz nie mam możliwości), sprzątać umię...zresztą jak czegoś nie umię to mam znajomych którzy mnie oświecą i pomogą. Mam super znajomych. W sumie żadko się spotyka faceta/chłopaka który sprząta i to lubi, czy robi pranie. A więc kończąc te samochwały muszę iść by umyć podłoge jeszcze bo ostatnio wczoraj myłem a powinienem przynajmniej raz czy dwa razy dziennie. Tymczasem paps wszystkim.....do napisania 

 

 

Wakacje
Autor: canis
02 lipca 2007, 01:42

Witam

Przez miesiąc nie pisałem, gdyż nie było zbytnio o czym ani czasu. W ostatnie dni maja pożegnaliśmy ciocie, która była ostatnia z pokolenia babci (była babci szwagierką) ze strony mojej mamy jeśli chodzi o miejscowość Gdynię. W czerwcu rozpoczęliśmy u babci sprzątanie, gdyż smród tam nie do opisania. Niestety jak narazie stoi w miejscu gdyż mój bracki nie ma czasu, a babcia tylko jego słucha. Więc z bratową mobilizujemy brata, aby dalej sprzątać tam. Babcia to okropna brudaska. Nie jestesmy w stanie tego zmienić, bo co zlikwidujemy na nowo się pojawia. Ale wole nie opisywać szczegółowo bo obrzydze komuś czytanie. Moje stosunki z babcią są takie sobie. Nigdy mnie nie akceptowała i zawsze uważała i uważa że nie jestem jej wnukiem (za mało cech z rodziny po stronie ojca hehe). Zawsze aby mnie poprosić o zrobienie zakupów to się waha albo próbuje innych prosić, choć czasami jest na moją pomoc skazana. Najtrudniej jej poprosić o coś. Ja nigdy nie ukrywałem, że traktuje ją ulgowo. Jest moją babcią i tego nie zmienie, ale mam żal do niej o pewne sprawy. Unikam z nią kontaktu mimo, że mieszkamy pod jednym dachem a ona unika mnie. Stosunki z bratem poprawiły się. Odkąd mam opatrzność Anioła Stróża zaczął mnie tolerować i odnosić się z szacunkiem. Choć jak to w stosunkach między braćmi bywa bywają sprzeczki. Fakt faktem, że to on zawsze się czegoś czepie a że nic na spokojnie nie umie powiedzieć więc krzyczy i robi głośne awantury. Czasami o byle co. Ale to choleryk. Lubi się aferować. Ja mu w droge nie wchodze. Choć jak po sobie nie zmyje naczyć co bardzo żadko robi to tak sobie tylko głośno powiem aby słyszał, że znowu jakiś niewychowany niechluj nie pozmywał po sobie, po czym syf i malaria jest. Straszny brudas jest. Fakt faktem, że o swe ciało dba raczej, ale mógłby w syfie mieszkać. Z bratową się dobrze rozumiemy. Nie mamy sprzeczek. Często rozmawiamy, dyskutujemy, obgadujemy brata i matke hehe. Niestety jest to osoba leniwa i kiepsko sprząta. Raczej mamy dobre a nawet bardzo dobre kontakty. Z matką hehe....jest śmiesznie. Ponieważ jest za granicą i nie ma nade mną kontroli to ją boli bardzo. Ja nawet ograniczam kontakt telefoniczny do jednej, góra dwóch krótkich rozmów telefonicznych. Może źle robie, ale raz nie chce jej zdradzac co u mnie się dzieje, ani martwić, ani o coś prosić. Nie wtrącam się w jej sprawy. Mój bracki zresztą jest do niej podobny, może przez godzine z nią gadać. Ja i bratowa unikamy częstego kontaktu. Moja matka uważa, że mam jej za złe, że wyjechała i zostawiła mnie bez opieki. Kurde ona nadal myśli, że mam 5 lat. Ostatnio wyjechała z tekstem, że kiedyś się jej ze wszystkiego zwierzałem a teraz nic jej nie mówie. Kiedy ja się jej zwierzałem.....nie pamiętam....wręcz to niemożliwe. Zawsze byłem zamknięty w sobie i wszystko tłumiłem w sobie. Nikomu się nie zwierzałem, a przez sen nie gadam. Denerwuje ją to też że się stawiam jej i mam swoje zdanie, swoje poglądy. W sumie ciesze się, że się od niej jakoś uwolniłem. Zmieniłem tryb życia. Zmieniłem się. Czuje się zdrowszy...niestety nawet nie mam jak do specjalistów pójsc na wizyty kontrolne przez ten strajk. A na wizyty się czeka 3-5 miesięcy średnio.

Ciesze się, że zebrałem kolekcje filmów na DVD: "Dempsey & Makepeace", "Sherlock Holmes", "Poirot", "Panna Marple", "Święty" (dalej zbieram), "Partnerzy" (dalej zbieram), "Świat w ogniu - historia II wojny światowej" (dalej zbieram). Można przynajmniej pooglądać sobie w spokoju. Ostatnio kolekcje Bonda 007 kupuje.

Fakt faktem ostatnio stałem się pedantem, lubie mieć czysto i siedzieć w czystych pomieszczeniach, więc nałogowo sprzątam, co sprawia mi przyjemność i odpoczywam przy tym. Pieski zaszczepiliśmy na wszystko. Mój piesek narobił sobie odciska na łapie przy opuszku więc smaruje mu codziennie. Codziennie gotuje im podroby (od zawsze...muszę mieć dobrze)....czasem ciasteczko dam psie. Tak to jest jak się ma pod opieką dwa psy duże. Ale przyznam się, że pierwszy raz od 6 lat mój bracki zapłacił za szczepienie swojego psa, zawsze ja dawałem na oba psy. Ale chce w wakacje zrobić im kompleksowe badania morfologiczne.

Planów wakacyjnych narazie nie mam, siedze w domku. No musze magisterke jeszcze pisać. Pogoda niestety jest dość zmienna i męcząca przez to. Dochodzi 2 w nocy, trza iść spać, bo rano trzeba wstać. Tylko w weekendy pozwalam sobie do 10-11 spać, a w tygodniu max do 9 rano. Więc życzę wszystkim miłych, spokojnych, relaksujących wakacji a dla tych co muszą pracować aby nie przepracowali się a też zaznali choć troche przyjemności i wytchnienia. Dobranoc. 

Po burzy
Autor: canis
15 maja 2007, 21:13

Oki. U mnie jest oki. Wyspałem się. Ale przyznam się, że ta burza była dla mnie troche inna niż zwykle. Lubie burze, ale bałem się troszke hehe. Ale światło cały czas było. Jedynie na ulicy na kilka minut zniknęło. Dziś z kolei czułem się jak nowonarodzony. Pogoda raz zimno raz ciepło. Niestety przez tzw. pięciolatke, czyli to "coś" co ma w 2012 roku być w Gdańsku, całe trójmiasto przez remonty jest skorkowane. Dobrze że skm mamy. Ciekawe kiedy pogoda się unormuje. Póki co na nauce skupiać się trzeba a pogode ignorować. Jutro idę do biblioteki dzielnicowej mojej dawnej po książke do magisterki. Bo w bibliotece dzielnicowej baba chciała 50zł lub więcej kaucji jeśli uzna to zastosowne. Jakieś dziwne wrażenie odniosłem, że to "więcej" by było raczej, więc zrezygnowałem. Dobra muszę się zwijać do swoich obowiązków....tymczasem mimo to pozdrawiam czytelników.