Archiwum październik 2011


Jesień
Autor: canis
25 października 2011, 13:58

Jesien...ponuro, nieciekawie, jakoś ciężko się to znosi...masakra...

Masakra...
Autor: canis
05 października 2011, 21:31

Może powoli wrócę do tego bloga...bo czasem nie mam gdzie się uzewnętrznić, ani nie mam komu mówić pewne rzeczy.

Otóż trenuje aikido od półtora roku...mam naprawde duże postępy...treningi maja na mnie dobry wplyw i dużo wiedzy z nich czerpię. Bardzo fajne grono ludzi tam chodzi w kazdym wieku. Kłopot w tym że 13 grudnia wrócilem osłabiony jeszcze po chorobie, w sumie powinienem zostać w domu ale przez ponad tydzien brak treningów źle psychicznie na mnie wpływa. Tego dnia na treningu pojawił się pewien chłopak...pierwszy raz go widziałem ale dowiedzialem sie kilka dni poźniej że miał przerwe w aikido. Pierwsza technika jaką robiliśmy tego dnia i to jeszcze ja z nim była Shomenuchi kokyunage z kontrolą głowy. Więc ja oceniłem tego młodzieńca jako początkującego i myślałem że będę go uczył tej techniki...szybko mnie z tej opinii wyprowadzil na prawidłowe tory że jest "lepszy" ode mnie. Robił szybko techniki a ja sił nie miałem. W głowie myślałem że zaraz zejde z tatami, że "uciekne" przed nim a z drugiej mówiłem że nie dam mu się pokazać jako słabeusz:D Wytrzymałem technike z tym chłopakiem ale byłem już do końca treningu ledwo żywy. Postanowiłem jego unikać....nie zawsze się udawało. Jednoczesnie bardzo go obserwowałem. Cos mnie ciągnęło do niego ale nie chciałem z nim trenować. Jak były techniki z padem na yoko ukemi (taki pad boczny...początkujący się go boją bo widok jest porażajacy...też sie tego bałem) on mnie rzucał na yoko a inni początkujący robili poprostu przewrót powoli do przodu. Myśl moja...."odjebało mu, jakiś popierdolony typ" - balem się panicznie tego rzutu ale dzięki niemu udalo mi sie to przezwyciężyć. Przez ten czas do teraz coraz bardziej go lubiłem...nawet zauroczyłem się aż wrescie chyba zabujałem. Masakra. Mało o nim wiem a mimo to strasznie lubie byc kazdą sekunde z nim na treningach. Jest troche młodszy ode mnie, nie wiem czy jest bi, gay, czy hetero...ciężko w jego przypadku jednoznacznie stwierdzić. Kłopot w tym że mnie sieklo mocno...czasem pisze mu mail...czasem cos odpisze...

Podczas treningów szukam go wzrokiem...co dziwne on też mnie obserwuje, i te uśmiechy wspólne:P Niedawno napisałem mu w mailu że byl motorem do podjęcia decyzji aby zapisac sie na kurs prawa jazdy. Zazdrościłem mu że jeździ autem...ale też byłem zauroczony/zakochany w nim więc musialem spróbować. Podziękowałem mu za to że ma swój wkład w zdaniu mojego prawka:)

Ciekawe czy on kiedys choć będzie mnie traktował jak przyjaciela, wiem że mnie lubi....nie wiem jak można się w kimś tak zabujac nie znając dobrze kogoś i to jeszcze platonicznie. Staram się choć troche zmniejszyć do niego uczucie ale to nie jest proste. Nie umiem wytłumaczyc sobie czemu to się stało i dlaczego w nim...ale chłopak warty poznania i warty tego aby mieć z nim dobre relacje. Ciekawe jak on mnie odbiera i czy mnie wyczul...nigdy się nie dowiem...