11 stycznia 2006, 23:26
Hmmm.....poczytałem komentarze. Komentarz noela trochę mnie zaskoczył. Aż mi głupio że o tym nie pomyślałem. Myślę, ze napewno sie spotkamy. Jeszcze nie wiem kiedy. Ale spotkanie realne jest. Dzis miła, spokojna atmosfera w domku, na kolację bratowa zrobiła frytki (ziemniaki obral i pokroił mój bracki) i kotlety z piersi kurczaka. Ja się przyznam, że nic nie zrobiłem, nawet nie pozmywałem naczyń. Choć czasami pozmywam, czasami do garów daja mi dojść, choć na ogół bratowa boi sie jak cos zaczynam robić w kuchni. Raczej gotowanie to nie jest moja silna strona. Hehe, raz straz przyjechała i policja jak cos gotowałem. Chyba serca kurze dla psa, jak w bloku mieszkałem. Przysnąłem i było w mieszkaniu sporo dymu. A drugi raz robiłem nalesniki. I tak omlety mi wyszły, ale miałem kuchnie do sprzatanie, bo wyjąłem włączony mikser z ciasta, beka nie. Teraz wręcz bratowa boi się ze kuchnie zapaskudzę. Ach ta bratowa. Akurat ją bardzo lubię. Moze cos wiecej niz lubie, sam nie wiem. W tej kwesti mam dylemat. Faust coś pisał, że umię radzić sobie z problemami. Raczej z niektórymi. Nie lubie sie poddawać, nie panikuję, ale nie lubie podejmować trudnych decyzji.
Jutro zapowiada sie cięzki dzień, jak wszystko załatwie z moja myśla to chyba będę w szoku. Choć, myślę że bedę miał z czymś kłopoty. Anie chce na kino namówic, dawno nie byliśmy. Jest to jedyna dziewczyna której sporo mowie i zna mnie nawet dobrze. Trochę mnie lenistwo dopadło, to jest kłopot. Musze się pozbierać. Bibliografia dla promotora na przyszły piątek jeszcze nie zrobiona, a raczej daleko w polu. Dzis mnie głowa boli, kurde, wczoraj też bolała. Nie biore tabletek bo to słaby ból, da sie wytrzymać. Dobra, jeszcze trochę się pouczyć idę i spać. Jutro ale pod wieczór notke walnę. Jeszcze raz dzieki za komentarze i pozdro wielkie dla odwiedzajacych tego bloga.