21 lutego 2006, 18:24
No, dziś wcześniej piszę, bo potem mogę aczkolwiek jeszcze nie wiem, czy będę zajęty. Więc obudziłem się 8:15 gdzieś. Rano, lenistwo, ciężko zerwać się z łóżka....poleżałem sobie tak kimając do 9:15. W wielkim pośpiechu umyłem się, zebrałem łóżko i o 9:35 wyszedłem z domku bez śniadania, na które czasu nie było. Wiedziałem, że powinienem z 5-10 min wczesniej wyjść. Podjechałem do kolejki SKM jeden przystanek trajtkiem i ....w momencie jak miałem jakieś 100-200 metrów do schodów na stacje kolejową to pociąg przyjechał. Oczywiście szybko biegłem. Zbiegając po schodach na peron, mając jeszcze 4-5 schodków przed sobą nogę na krawędzi stopnia położyłem i pach...leżałem na pieska, kolano zdarte, spodnie ubrudzone. Pojechałem na zajęcia, w WC przeczyściłem spodnie na mokro aby nie było widać za bardzo. Obolały. Zajęcia z historii powszechnej po 1945 roku były ciekawe, prezentacja postaci prezydenta Roosevelta i ustanawianie ładu po II WŚ interesującą były przeprowadzone. Potem od 12:45 do 15:00 miałem okienko. Trochę pokręciłem się na wydziale i poszedłem na jakiś obiad, bo planowo po 19 miałem wrócić. Po przerwie zajęcia z historii kultury materialne, raczej zajęcia organizacyjne to były ale w atmosferze zabawnej. Na wykład na 17:00 nie chciało mi się czekać więc wróciłem do domku. Mam cosik do porobienia, heh. Muszę się ogolić, bo zarosłem troszkę a rano czasu nie było. Jutro mam prawie 4 godziny przerwy między zajęciami, heh. Może kawkę zrobię. Muszę ją ograniczyć. Śnieg topnieje, tak mi się wydaje że na dobre. W Trójmieście trochę wiatr zimny daje po uszach, szczególnie dokuczliwe to jest jak się szalika i czapki nie nosi. Muszę jeszcze na jutro koszulę jakąś wybrac....ostatnio lubię w koszulach chodzić. Ledwo do domku przyszedłem a bracki mnie do roboty fizycznej chciał zagonic. Oczywiście zaprotestowałem i sam siedzi. W końcu pracy nie ma i może porobić trochę. On tylko siedzi i ogląda namiętnie seriale wszystkie praktycznie, a nawet jednego odcinka nie może przegapić bo się wkurza wtedy. Ja sił nie mam już do seriali, ostatnio rzadko tv włączam, głównie w weekendy. Bracki z kolei tylko tv i czasami coś zrobi na ogrodzie albo na zakupy pojedzie. Ja to się chamski zrobiłem i ciągle mówię, że nie mam czasu. W sumie w tym semestrze skupiam się na nauce a inne sprawy domowe mam daleko w d..... Egoistyczne podejście może, ale co mi tam. Wziąłem czyjś jogurt z lodówki, pewnie będą się wkurzać, że zjadłem.....ale ile razy oni mi zjadali i newet nie odkupili. Ja to jeszcze klasę zachowuje....jak coś zjem nie mojego to odkupię. No nic pisze o bzdetach teraz. Kurde kolanko mnie boli, taki przekręt zrobić....ale na uczelni jakoś czułem zakłopotanie, bo miałem kolano na dzinsach brudne. Cóż samo życie. Zmykam.....chyba. Pozdro