Archiwum 09 stycznia 2006


Jupii...
Autor: canis
09 stycznia 2006, 01:23

Hello.

Weekend minął pod znakiem objawów poczatkowych przeziębienia. Ale chyba udało mi się zażegnać jemu w zarodku. Kuracja lekowa i siedzenie w domku pomogły. Nie myślcie, że lezałem w łóżku, ja nie z takich, jestem trudnym pacjentem. W zeszłym roku w styczniu byłem też chory, to abym leżał w łóżku mnie bratkowa pilnowała. No raz mi sie dostało od niej. Teraz szybko poszło, nie czułem sie połamany. Za to trochę poczytalem sobie. Dziś, czyli mam na myśli niedziele jeszcze, na gg mnie kolega zaczepił, pojechał do niego do Oliwy, pogadałem, tv poogladalismy, kawa, herbata etc. Było miło. Tym fajniej, że bez alkoholu za którym specjalnie nie szaleje. Wróciłem ok. 23:20. Brat mnie wnerwil, bo już o 23:05 wysyłał smsy kiedy będę w domu i gdzie jestem? Ciekawe jak by zareagował gdybym mu oznajmil ze rano wrócę, chyba by z siebie wyszedł. Ale nie mam zamiaru się tłumaczyć ze wszystkiego. Moze jeszcze raporty mam mu zdawać kazdego dnia. Kurde, traktuje mnie jak nieletniego, to mnie wkurza.

W Gdyni trochę zimno. Ale nie pada. W domu spoko, choć babka twierdzi, ze mój brat prowadzi zbyt towarzyskie zycie....hehe. Ona uważa, że wszyscy powinni w domu siedziec i o 22 isc spac. Cóz, ona dalej mnie nie akceptuje wiec mi zwisa co na mnie mowi. Nawet mi nic nie kupiła na Gwiazdke, co mi tam. Nie pamieta o moich urodzinach (o mojwego brata pamieta, ale to jej ulubieniec). Dla mnie to jest bardzo poroniona osoba. O swojej rodzinie nic nie mówi, w ogóle nie chce abyśmy ja poznali bo sama utrzymuje nikły kontakt. Pewnie jak poprowadzę dogłębne badanie genealogiczne, wtedy dowiem sie ile tej famili jest jeszcze.

No nic, jestem padbięty. Ide spac i Wam też to doradzam.