Archiwum luty 2006, strona 1


Zmęczony
Autor: canis
16 lutego 2006, 22:14

Ciężki, głupi dzień. Pobudka rano. Na uniwerku siedziałem do 17:00 gdzieś. Dowiedziałem się, że "mała" zmiana planu jest. Trochę niewygodna dla mnie, ale coż poradzić. Prawdopodobnie w czwartki od 8:00 do 18:00 będę miał zajęcia. Uchahany jestem do łez. Jutro rano też pobudka. Ok. 16 na wydział wpadł Anioł Stróż i poczekał na mnie. Pojechaliśmy do Geanta w Gdańsku. Tam połaziliśmy, ja chciałem coś bratowej na urodziny kupić, ale nic nie znalazłem. Zjedliśmy obiad, wypiliśmy piwko i kawkę. Zaczynam bardziej się otwierać przed nim. W sumie do domu dotarłem o 21:23 (patrzałem na zegarek, hehe). Jestem zmęczony, śpiący, już najedzony. Ale marzy mi się kawa jeszcze. Miło mi było, bo jak dochodziłem do domu to psy mnie na ogrodzie przywitały, ale się cieszyły. W sumie prawie caly dzień mnie nie było. W sumie zastanawiam się czemu właczyłem kompa....chyba aby zerknąć na pocztę, napisać notkę na bloga i zobaczyć czy na gg ktoś się dobijał. Jestem zmęczony. Mój Anioł Stróż wyjeżdza w sobotę na tydzień i nie będzie kto miał mnier budzić rano i pilnować czy chodzę na zajęcia hehe. Może jeszcze coś poczytam, ale nie wiem. Kawa....cały dzień za mną chodziła. Sam zapach kawy Sati mnie pobudza. Te kawy, które serwują w kawiarniach i restauracjach kompletnie na mnie nie działają....chyba nawet nie ma sensu ich pić. Wracając do domu w trajtku przysnąłem....obudziłem się przystanek przed swoim. Dobra nic sensowenego nie napiszę, za bardzo zjechany jestem. I tak nie widzę spójności w tym co napisałem, jest to tak jakbym wszystkie słowa to jednego gara wrzucił i wymieszał....czyli bełkot. I za mocno rozkojarzony jestem aby to poukładać, sorki

 Zainteresowania: Historia Polski średniowieczna: XIII wiek, czyli rozdrobnienie dzielnicowe i genealogia Piastów.

Historia średniowieczna powszechna: historia Rosji (Rusi); Szkocja-Anglia - stosunki polityczne; wojna dwóch róż; Szwecja, Dania i Norwegia w średniowieczu i ich ekspansja kolonialna oraz powiązania dynastyczne; Chiny i Japonia w średniowieczu; Płw. Iberyjski w walce z muzułmanami i zjednoczenie Hiszpanii. W przypadku Europy badam powiazania genealogiczne rodzin monarszych.

To tyle. Jutro o nowożytności słów kilka...Pozdro 

 

Brak tematu
Autor: canis
15 lutego 2006, 22:47

Dziś spokojny dzień był. Pojechałem o 13 na uczelnię. Miałem mieć po 14 jakiś wykład z „Antropologii dawnych Słowian”, ale wyszedłem na początku jego. O 15:00 trafiłem na zajęcia z Numizmatyki, chyba będą ciekawe, ale tłum na nie chodzi. Ponieważ były to zajęcia organizacyjne, więc skończyły się po 30 minutach. Ja powróciłem w domowe progi. W domku spoko. Dostałem obiad, teraz drugą kawę popijam. Dziś bratowa do mnie z tekstem wyjechała, że ten Ekspress do kawy i kawę Sati (której miłośnikiem jestem) musiałem dostać od kogoś kto mnie dobrze zna, bo mało kto wie, że ja kawę lubię. Ja jej nic nie odpowiedziałem. W sumie zastanawiam się nad tym jak ta znajomość przebiega i boję się rezultatów. Jak już pewnie wspominałem mam duże wątpliwości co do „osoby” i boję się uczucia miłości. W sumie to wiem co chce i czego się boję ale nie napiszę tego na blogu. Kiedyś tak. Wracając do Walentynek. Wysłałem kilka kartek i smsów i szczerze to nie liczyłem od nikogo dostać coś, prócz dwóch kolegów i bratowej. Było mi miło. Nie wiedziałem, że dwie osoby o mnie będą pamiętać wiec zaskoczony byłem dwoma smsami. W piątek idę na zakupy po Gdańsku, muszę kupić prezent na urodziny dla bratowej. Ostatnio mnie coś wzięło aby mailami wysyłać znajomym różne fajne zdjatka i slajdy. W wolnych chwilach to robię. Sporo tego. Jutro szkoła, ale rano muszę się ogolić. Nie wiem co mam jeszcze napisać….

Więc tak, napiszę co w historii lubię. Przedstawiam dziś swoje zainteresowania epoką starożytna w historii. Moje zainteresowania skupiają się na historii politycznej i kulturze państw Bliskiego i Dalekiego Wschodu: Sumerów, Akadów, Babilończyków, Egiptu, Hetytów i Chin. Z historii starożytnej Grecji: kultura (literatura, architektura, filozofia, rzeźba, malarstwo) Grecji; kultura kreteńska; rozwój demokracji ateńskiej; okres hellenistyczny (od śmierci Aleksandra Macedońskiego). W starożytnym Rzymie to: okres Królestwa Rzymu (do 509r. p.n.e.); okres dynastii Sewerów (od 192 r. n.e.) i cesarzy wojskowych do 476 r. n.e. (z wyjątkiem okresu rządów Dioklecjana 284-305). Głównie historia polityczna i elementami kultury (literatury, filozofii, architektury, rzeźby i malarstwa). Początki Chrześcijaństwa też są fajne. To tyle co w starożytności, jest tego dużo, ale to ogólne zainteresowania (mógłbym szczegółowiej to opisać, ale jakoś nie chce mi się). Pozdro   

 

Walentynki
Autor: canis
14 lutego 2006, 21:29

Jestem już. Ciężki dzień miałem, ale miły. Rano o 8:00 jakiś "typ" (w sensie żartobliwym) mnie obudził komórką. Wstałem, umyłem się i na uczelnię. Szybko wróciłem, lecz na 15:00 znowu miałem zajęcia. W domku prysznic i kawę zrobiłem. Po 13 pojechałem do Gdańska. Z Aniołem Stróżem, ktory już był w Gdańsku kupiłem prezent walentynkowy bratowej, ale były problemy cenowe i powiedziałem, że po zajęciach odbiorę. O 15 czekałem z resztą studentów na profesora. Nie zjawił się. O 15:20 wyszliśmy z sali, ja poszedłem do wspomnianego znajomego, który czekal na mnie. No tak, dostałem jeszcze wcześniej prezent, niespodziewałem się tego. Głupio mi teraz, bo ja nic nie miałem kupionego. Dostałem kubek ze znakiem zodiaku "Strzelca", 6 paczek mentosów (z czego moj pies był zadowolony widząc taką zgrzewkę jego przysmaków, hehe) i witaminki hehe. Poszliśmy na obiad, nawet syty. Potem o odebrałem prezent walentynkowy. Przy kasie spotkałem dawnego znajomego, aczkolwiek mnie chyba nie rozpoznał lub udawał że nie kojarzy mnie. Był z jakimś młodym chłopakiem, prezent mu kupował. Ale my potem na film poszliśmy: "Mgła". Fajny. Nie romantyczny ale ile mozna romantyczności znieść. Po filmie zobaczyłem że im moj dawny znajomy z mlodzianem był też na nim. Ale mniejsza z tym. Wróciliśmy kolejką do Gdyni. Pogadaliśmy. Fajnie było. Do domku po 20 wtargnąłem. Dałem walentynkę bratowej i się ucieszyła. Bracki dał jej tylko serce takie jak poduszeczkę. Dostałem kawę. Popijam. W sumie mało się zdarzyło, szczegółowo nie będę opisywał. Ale spędziłem dzis miły dzień i pierwszą Walentynke nie przesiedziałem sam. Zastanawiam się w jakim kierunku mnie to doprowadzi, ale boję się odpowiedzi. No nic wracam do czegoś tam, na gg mam kogoś, ale może polenię się. Pozsdro wielkie i Całusy ślę

Piwko
Autor: canis
13 lutego 2006, 21:09

Elo. Więc co dziś sobie poczynałem. Spałem do 10 hehe. Po 13 pojechałem do biblioteki uniwersyteckiej - musiałem 19zł kary zaplacić za przetrzymaniu kilku woluminów. Z Sopotu pojechałem na Wydział. O 15 potruchtałem do Paleografię, kucze muszę tam wytrwać. Z uczelni pojechałem do Gdyni, kupiłem książkę "Nauki pomocnicze historii" J. Szymańskiego. Potem polazłem na piwko i "kolację" z kimś. Powrot z centrum piechtem do domku był miły, a po piwku i ja się rozgadałem. Kurde, teraz poznał mój słaby punkt, ale w sumie to rzadko piwko piję, na ogół kawki. Wróciłem do domku, heh i obiado-kolacja. Teraz wstawiłem jedzenie dla psów a bratkowa mi kawencję robi. Aaaa....dostałem od Anioła Stróża z drugiej ręki Ekspress do kawy (z moją kawą podwójną w środku!!!!!!!!!!!!!!!) Oj nie ładnie, nie ładnie. Dostałem walentynkę od bratowej...piernika w kształcie serca. Heh, własnie kawę mi przyniosła na biurko. brackiego wybyło. Jestem trochę zmęczony dziś ale to początki i ciężko będzie. Aczkolwiek do spotkań towarzystkich muszę też przywyknąć. Jutro ciężki dzień....od 8 pobudka. Nie wiem o której wrócę bo Walentego jest a dostałem propozycję aby tego dnia sam nie spędził. Więc zobaczymy czy dam jutro radę. Życzę Wam też miłej walentynki i dnia jutrzejszego pełnego radości, uśmiechu i energii. Pozdro

kino
Autor: canis
12 lutego 2006, 18:25

A więc co tu napisać. Wracając do wczorajszego dnie. Po północy kompa wyłączyłem...byłem jakiś zmęczony, trochę pooglądałem tv, raczej wybiórczo, na niczym skupić się nie mogłem. W łóżeczku dokończyłem "Kod Leonardo da Vinci" i spać poszedłem o 4 nad ranem gdzieś. Wstałem przed 10. Pospałbym dłużej, ale się w sobotę umówiłem. Moja przyjaciółka z liceum namowiła mnie na kino. Poszliśmy na film "Tylko mnie kochaj". Już dawno nic takiego śmiesznego nie widziałem. W sumie mówiąc takie dzieci mnie śmiesza swoimi tekstami. Dzieciaki są kapitalne hehe. W Gdyni dziś śnieg pada. Gdy wróciłem ok. 15 do chaty obiad był gotowy a bracki z bratkowa szli na urodziny. I znowu sam jestem w domku z moim zoo. Już drugą kawę piję, bo mnie na sen morzy. Trochę poczytam dziś. Jutro idę na 14 na uczelnię dopiero. Plan mam trochę niefortunny, codziennie późnym wieczorem wracam do domku. Ostatnio poczytuję "Historię filozofii" Tatarkiewicza (tom I). Teraz do poduszki będę przypominał sobie "Harry Potter i Czara Ognia", który przerwałem. Na Walentynki mam juz plany po zajęciach, ciekawe jak wypadnie to. W sumie to u mnie wielkie nudy. Od jutra zaczyna się ciężka praca dla mnie, ale nie poddaję się. No nic, nudy, więc nie ma sensu pisać wiecej. Pozdro i miłej niedzieli

Nudy
Autor: canis
11 lutego 2006, 20:59

W planach nie mam zamiaru dużo pisać. Wczoraj wieczorek, korzystając z sytuacji, że na gadulcu miałem mały ruch zająłem się blogiem. Wstawiłem szablon i inne elementy. Do 2:40 gdzieś (od gdzieś północy) klikałem z Rafciem i blogiem się zajmowałem. Oczywiście wiedziałem, że sam tak do końca dobrze tego nie zrobię, a było późno i nie było osoby, która by mi mogła pomóc - mowa o Madzi. Poszedłem spać po 3 (przez 40 min jakieś czytałem "Kod Leonarda da Vinci"), a wstałem po 12. Po 13 jak odpaliłem kompa dorwałem Magdę. Co prawda myślałerm, że mi da tylko wskazówki jakieś, a ta przemiła osóbka zrobiła mi bloga, którego wszyscy mogą podziwiać. Ja tylko szablon wybrałem, a resztę dzieła tego to robota Madzi. Jestem trochę sam zaskoczony, a co najdziwniejsze to nie wiem jak się Jej odwdzięczyć. Ale korzystajac z okazji jeszcze raz podziękuje Jej: "Dziękuję Madziu za Twoją nieocenioną pomoc". Co do mnie to dzień spędziłem nad książkami. Od poniedziałku szkoła heh. Ja mam zapiernicz, ale naważyłem sam sobie piwa, które muszę teraz wypić. Zrobiłem piesom jedzenia a sobie kawę (już drugą). W sumie to nie wiem co jeszcze napisać. Ostatnio czuję się wrecz zaniedbany przez komentatorów, hehe, ale moze juz nudnie piszę. Dziś zamierzam w tv cos poogladać, bo niedługo zapomnę jak się włącza tv. Choć jakoś nic specjalnego nie ma. W komórce mi się właczyła defragmentacja. Ciekawe czy onacos daje, wkurza mnie to bo blokuje komórkę na jakiś czas. Dziś pousuwałem zbędne smsy, bo znowu pamięc się zapełniła. Dziś wieczorem skończę czytać "Kod Leonarda da Vinci" - normalnie to bym już dawno go skończył, bo książka powinna mi zająć góra tydzień, ale ponieważ czytałem ją tylko do snu, więc czytanie było uzależnione od zmęczenia mojego. Cóż, mam nadzieję, że szablon bloga sie w miarę spodoba i nie jest zbyt trudny w obsłudze. Bałem się trochę wyboru szablonu, ale ten mi się spodobał ze względu na tą księgę. Heh, bratkowa goni z mopem króliki, a raczej zmusza je do biegania. Boja sie mopa, jednak to ich mobilizuje do biegania i poprawia pracę jelit. Czasami piesek je pogoni. A gonić trzeba, bo inaczej by siedziały i leżały na dywanie. Niestety jak się nie wybiegaja i nie zmęczą to w nocy można kurwicy dostać. W klatce rzucają miskami, ganiaja się itp. Najlepiej dla nich by bylo aby je w nocy wypuszczać, albo na noc im klatkę otworzyć. Niestety, króliki to gryzonie i szkodniki. Ja się umówiłem z bratowa, że daję nakład finansowy, a ona robi śmierdzącą robotę czyszczenia kuwety i karmienia ich wieczorem. I tak jestem za dobry dla zwierząt i domowników. Ale czasami mnie wkurzają. No nic bo rozpisuję się a nie piszę praktycznie nic ciekawego. Heh, defragmentacja komy trwa a ona się już rozładowuje, bo dzwiękiem daje znać. Myslałem, że do rana wytrzyma, ale ta defragmentacja zawsze przyśpiesza jej rozładowanie. No nic, życzę - jak to mam w zwyczaju - Wszystkim czytelnikom (ciekawe czy jeszcze są jacyś???) miłego, spokojnego, ciepłego wieczoru i odprężajacej niedzieli. Paps 

Hobby
Autor: canis
10 lutego 2006, 20:27

Trochę zły. Pisałem notkę w blogowym oknie i szlag trafił ale nie mogłem jej wkleić po ponownym logowaniu jakbym jej nie kopiował a kopiowałem. Spróbuję to odtworzyć z pamięci. Byłem dziś znowu na uczelni, w drodze powrotnej wstąpiłem na Wydział Prawa i Administracji do księgarni – kupiłem książkę Andrzeja Sylwestrzaka Pt. „Historia doktryn politycznych i prawnych”. Wróciłem do domku, pogadałem z bratkową, zanim poszła do pracy. Głowa mnie boli, heh. Dziś uczestniczyłem w sprzedaży samochodu. W połowie należał do matki a druga połowa do mnie i brata (po śmierci ojca), wiec musiałem podpisać umowę. Mercedes miał 25 lat (tyle co ja), zielony, beczka. Ostatnio wujas go używał bo swój miał w naprawie. Nawet w grudniu nim pojechał do Szczecina i powrotem i nawet nie narzekał aż tak na niego. Zostały nam 2 samochody, ale tylko bracki ma prawko i matka, lecz ona to za granica jest. Dziś w TV jak zwykle nic nie ma, może cos później obejrzę, od poniedziałku tylko mjuzik z kompa leci u mnie a TV nie było włączane.

 

Moim hobby jest genealogia, choć już wspominałem chyba kiedyś. W II klasie liceum kupiłem sobie książkę „Zwaśnieni monarchowie”, która przeczytałem w ciągu 4-5 godzin jednego dnia (ale się chwale hehe). Książka opisywała losy członków rodzin monarszych Europy podczas I WŚ. Po tym zainteresowałem się dynastiami królewskimi. Z czasem, już na studiach, poszerzyłem tę wiedzę o rody książęce i hrabiowskie Europy. Badam linie dynastyczne, powiązania z innymi dynastiami itp. Większość informacji zbieram z netu, mam swoje ulubione stronki, z których korzystam. Także od jakiegoś czasu poszerzam wiedzę o monarchiach afrykańskich i azjatyckich i Królestwie Tonga na Pacyfiku. Na pierwszym roku studiów (w 2000 roku) uczęszczałem na przedmiot zwany „Genealogia”. Tam musiałem zrobić drzewko swojej rodziny i opisać je. Po tym zainteresowałem się genealogią swojej rodziny. Na razie amatorsko się tym zająłem. Moje  badania zdobywam podczas rodzinnych spotkań z ciotkami, wujkami czy dalsza rodziną. Nawet prosiłem aby mi formularze wypełnili, ale tu to jak widzę sam szybciej je wypełnię jak zacznę profesjonalnie te badania prowadzić i wyciągnę wszystko z urzędów, parafii itp. Moje badania nie polegają, że szukam tylko przodków. Badam całą rodzinę, ich odgałęzienia itp. Ze strony matki doszedłem w prostej linii do połowy XIX wieku, ale tu muszę uzupełnić badania. Wyciąganie akt urodzenia, ślubów, czy zgonów bywa kosztowne, bo trzeba płacić, dlatego moje badania są obecnie ograniczone do tego co od rodzin pozbieram informacje (daty, miejsca, wydarzenia ważniejsze, członkowie rodziny dalszej itp.). to mozolna praca. Praca która trwać będzie całe moje życie….ale będę miał jakąś satysfakcję z tego. W środę kuzyn jeden rodzinki miał, ponieważ bywa zajęty więc mu z grzeczności esa wysłałem z życzeniami urodzinowymi…ale jeszcze się nie odezwał. Zresztą ja z grzeczności i pamięci mogę wysłać esa z życzeniami a jeśli ktoś mnie zignoruje a raczej moje życzenia to mam to daleko gdzieś…ja pamiętałem aby wysłać życzenia. Na historię dostają się osoby które są miłośnikami historii albo przed wojem uciekają lub nie dostali się tam gdzie im bardziej zależało. Ja z roku na rok pogłębiam i rozszerzam swoje zainteresowania. Praktycznie w każdej epoce historycznej jest kilka rzeczy które mnie pociągają. Czytając o krajach monarchicznych badam od razu dynastie królewskie, rozgałęzienia linii i pokrewieństwa. Zauważyłem, że na rzecz genealogii porzuciłem inne hobby. Było nim Film. Zbierałem informacje o aktorach/aktorkach, ich daty urodzin, filmografię, nagrody, życiorysy, opisy filmów. Choć tym się już nie zajmuję od 2000 roku to ostatnio w przypadku Kevina Costnera i Mela Gibsona cos pamiętałem jeszcze z czym się podzieliłem z Natalią. Ciekawe, myślę, że mam pamięć krótkotrwałą, ale czasami są rzeczy które nieświadomie pamiętam. Choć nauka mi raczej problemów w zrozumieniu nie stwarza. Może przedmioty typowo niehistoryczne bywają problematyczne. Jestem humanistą. Matma i fiza mi nie leżały. Chemia – o mało a bym spróbował zdawać na chemię, byłem dobry z niej, lecz część matematyczna mi czasami stwarzała problemy. Geografia…lubiłem ją, ale tylko jak był materiał objęty działami litosfery, atmosfery i hydrosfery. Biologia….raczej tu większych kłopotów nie miałem. Polski – literatura….czytałem streszczenia lektur, choć teraz to nadrabiam w wolnych chwilach. Z polaka byłem dobry raczej. No to tyle z przedmiotów i zainteresowań. Nie, nie, zainteresowań mam dużo, hehe. Ale film i genealogia to była i jest pasja. O innych zainteresowaniach kiedyś napiszę.   

Więc pozdrawiam Wszystkich i życzę miłego, spokojnego i odprężającego weekendu. A ja idę kawkę wypić i kolację zrobić     

 

Prezent
Autor: canis
09 lutego 2006, 18:54

Spać mi się chce. Wstałem rano...a teraz ziewam, heh. Dziś jak wczoraj nic nie załatwiłem, jutro może coś. Spotkałem się z Aniołem Stróżem po południu, poszliśmy na zakupy, tzn ja musiałem zrobić małe zakupy a on mi towarzyszył heh. Odebrałem gazety z kiosku, potem wszedłem do papierniczego....fajne kubki mieli; może coś kupię. Potem kupiłem granulat dla rabitów i ciastka dla dogów. Potem poszedłem na kawę i śniadanie z kolega, który mi towarzyszył. Jakoś lubię być w towarzystwie, nie sam. On jakoś uspokajająco na mnie działa, sam nie wiem. Dostałem znowu prezent. Do tej kuli dostałem resztę, aby mogło to świecić. Kupiłem psom duże kości węzone dla psów. Jak wróciłem do domu to nawet chciały mnie podeptać, jakbym nikim był, tylko w głowie kości mieli. Każdy dostał swoją i byli szczęśliwi. Bracki chciał mi zabrać kulę podświetlaną bo mu się spodobała. Dopytywał się skąd to mam? Czy to kupiłem? Czy byłem w IKEI (gdzxie to kupiono)? Oczywiście ja mu nie mam zamiarów odpowiadać, on mi się nie tłumaczy więc czemu ja mam się tłumaczyć ze wszystkiego. Najlepiej by było abym prosił o pozwolenie udania sie do WC jeszcze. No trochę to chore. Współczuję ich dzieciom w przyszłości. Cóż, zjadłem obiad, chwilę odpocząłem i ponosiłem z brackim drewno do piwnicy, bo na dworzu bracki je siekierka rozłupuje (takie pierścienie drzew dostaliśmy). Babka dziś wkurza do granic możliwości....bracki o mało nie wychodzi z siebie by stanąć obok. Ja zachowuję spokój, opanowanie....mam inne problemy na głowie którymi muszę się szybko zająć. Teraz przyszedłem i notkę piszę. Zaraz kawę zrobię. Może coś z cisnieniem jest nie tak. Dziś nie padało praktycznie w Gdyni, aczkolwiek miejscami jest chlapa i jest ślisko. Czasami brakuje mi damskiej  opieki, czy raczej osoby z którą mógłbym się zbliżyć, przytulić, zaopiekować, podtrzymać na duchu. Trochę romantyczny jestem i za bardzo nieśmiały. Muszę się psychicznie przygotować na jutrzejszy wypad do Gdańska. Mam plan zajęć, aż tak tragicznie narazie nie wyglada, ale konsultacje mi dojdą, tylko nie wiem jeszcze kiedy kto ma te konsultacje. Jednak wierzę i się nie poddam tak łatwo....jestem wstanie w ciagu pół roku zaliczyć te studia, może i sobie udowodnie na ile mnie stać i pozbędę się lenistwa. To dobra szkoła charakteru. No nic, uciekam, aby zrobić moję kawę, która mi poprawi nastrój i odświerzy rozumowanie w głowie. Pozdro

Chlapa
Autor: canis
08 lutego 2006, 20:06

Środa. Wstałem ok. 10. Rano po 8 bracki i bratkowa poszli z drzewem "walczyć" bo przywieźli, a zamawiane było oooo albo i dłużej.  Nic, wyspałem się. Rano wstałem, umyłem sie i zjadłem  co nie co. Pojechałem do banku przelewy porobić i zlecenia stałe. Potem do Gdańska. Poszukałem Zakładu Archeologii - no udało mi się w końcu. Na uczelni oddałem książki, tzn ich część. Skserowałem plany zajęć. Czekałem na konsultki ale według wykladowców to po co przychodzić w ferie, heh. Wracałem na stację kolejkową, i byłem świadkiem chamstwa totalnego. Ponieważ w trójmieście dziś non stop pada deszcz i deszcz ze śniegiem jest chlapa. I taka ładna dziewczyna (studentka mi nie znana, a szkoda, heh) dreptała sobie chodnikiem i taki tir czy coś poprostu dużego, ciężarowego wpadł na kałużę na ulicy. Biedulka została cała zalana z twarzyczką włącznie. Dziś sam uniknąłem z 5 takich przypadków co było dużą sztuką. Niby się chodzi po chodniku, ale bezpiecznie tam nie ma bo może jakiś "kretyn" Cię ochlapać jadąć swoim "cudnym" autkiem. Nie lubię tego. Wracając do mnie....poszedłem do fryzjera - niestety moja pani fryzjer poszła na emeryturę i jakaś nowa kobiecina mnie obsłużyła. No nie wyszło najgorzej. W domku pierwsze co to kawa. Teraz odpoczywam, relaksuję się. Choć niedługo za książki się zabieram. Jutro nerwowy dzionek mam. Ponieważ nudno piszę juz i za dużo o szkole to jest brak komentarzy....zresztą sam bym nie wiedział jak swoje wypociny i swoje postępowania komentować. Jednak w rodzinie oparcia nie mam. W 4 osobach na GG jedynie mam oparcie i zrozumienie, są to osoby które mnie motywują abym się nie poddał. Cóż szkoda że tak późno do mnie dotarło, ale nadrobię wszystko, spoko, jestem dobrej myśli. Ostatnio tylko muza gra z kompa. Niedługo to nie będę wiedział jak się telewizor włącza, bo nie włączałem od niedzieli. No nic spadam, coś zjeść, bo mało jadam ostatnio jedynie na kawie się trzymam której więcej zacząłem pić. Paps i pozdro

 

Śnieg/deszcz
Autor: canis
07 lutego 2006, 18:14

Sam nie wiem co mam pisać. Czarne chmury wiszą nade mną, aczkolwiek ja się nie poddaję i widzę szansę jeszcze wyjścia z "bagna" w które wdepnąłem. Mam tu jedną osobę która mnie uspokoja, pociesza. Wczoraj wypiłem 4 kawy. Poszedłem o 1 w nocy spać. Sen był niespokojny. Obudziłem się przed 8, ale nie byłem nie wyspany, choć spocony i z bólem głowy. Wstałem, umyłem się i wybyłem. Wiadomo, na uczelnię. Facet, który powinien być na konsultacjach nie przylazł. Tam nic nie załatwiłem. Pojechałem na inny wydział i się dowiedziałem, że wuj już na uniwerku nie pracuje. Mniejsza z tym. Patrząc na moją trudną sytuację wiem, że muszę się rozliczyć z przedmiotami do 30 września. Oczywiście mam zamiar się dogadać z wykładowcami aby mieć możliwość zaliczyć przedmioty najpóźniej do końca maja. Potem sesja i egzamy by zostały. Jest jeszcze czas....czas wytężonej pracy. Ale skoro ja chcę i wiem że mi się to uda więc jest duża szansa zdania. Myślę, ze aż tak źle nie jest. Ja się zmobilizuję aby wszystko zaliczyć. Zauważyłem, że w sytuacjach stresowych jak na przykład ta mało jem, aczkolwiek dużo kawy piję. Kolega mi cos pisał abym na serducho uważał. Ale mobilizacja bez kawy będzie ciężka, ograniczę się do 4 kaw dziennie, może 3.

W nocy śnieg sypał. Rano deszcz. W trójmieście jest ślisko i chlapa się zrobiła. Jest w miarę ciepło. Dziś trochę odpocznę i pouczę się. Jutro kolejny ciężki dzień mnie czeka. Telewizora od niedzieli nie włączyłem jeszcze. Jak już to słucham muzy z kompa i coś jeszcze robię. Dzis zwierzaki były u weterynarza, ale jeszcze nic nie wiem. Ja nie byłem z nimi, a brata i bratowej nie ma. W sumie mówiąc bym coś tu napisał, ale sam nie wiem co pisać. O szkole mi się nie chce, sam do końca nie wiem jak to wygląda. Do końca przyszłego tygodnia będę znał swoje szanse. Kawę postaram się ograniczyć. Może jakieś witaminki. Jest sytuacja stresowa dla mnie a ja idę naprzód, nie poddaję się, nie zawracam. To chyba dobrze. Taki "kop w dupę" mi się przyda, przynajmniej zmobilizuję się. Zmienię trochę tryb życia. Obowiązki inne zwalę na brata i bratową. Zajmę się nauka. Może czasami do kina czy na piwo z kimś, aby nie zwariować. Więc trzymajcie sie ciepło, zdrowo. Nie poddawajcie się. Życzę spokojnego wieczoru i miłej środy