Archiwum 30 grudnia 2005


Zimno...
Autor: canis
30 grudnia 2005, 23:11

Dziś wstałem po 12. Po 14 pojechałem do centrum....trochę połaziłem. Ale zimno trochę było. Właściwie wróciłem do domu po 17. Gdy wszedłem do pokoju moja matka buszowała mi po szafce, ponoc czegos szukała. Musiałem zareagować. Szybko jej znalazłem to co chciała i zakazałem ponownie grzebać w moich szafkach. Za grosz prywatności. potem matka mi kawę zrobiła, kurde 2 czubate łyżki kawy (zwróciłem jej uwagę jak ja wsypywała, bo bym siekiere pił). Byłem w srodę w czytelni na uczelni i wyłączyłem dzwonek w komórce. Aż 15 nie odebranych połączen miałem, bo dziś dopiero na to zwróciłem uwagę. Nie wiem co dziś będę robił, pewnie czytał. Choć oczy mnie trochę bolą. Denerwujące jest też to, że nie wiem jak sylwester w tym roku wyglada. Jeżeli do brata wpadna goście to się podłacze, jak nie to pewnie oni gdzies wyjda a ja sam w domu będę. Pewnie tak na 100% będę koło 21 jutro wiedział. Dziś pewnie do 3 bede siedział. Boję się że we wtorek zaśpię na zajęcia. Noel mnie prosił abym wcześniej chodził spac, choć sam się tego nie trzyma ostatnio. W każdym razie będę musiał się w następnym tygodniu przestawić na wcześniejszy sen. Ostatnio dręczy mnie wiele spraw i problemów.

Ponieważ znów bloga mogę pisać bez żadnego debugowania, wiec jestem happy. Potrzebuję drugiej kawy, zdecydowanie. Ciekawe jak u Was z sylwestrem wyglada??? Życzę spokojnej nocki wszystkim.

 

 

Dalej szok
Autor: canis
30 grudnia 2005, 01:05

Znowu mogę pisać.....a to mi sie prezent trafił,m myslalem, że znowu system będę musiał kłaść. Z czymś się z Wami podzielę....choć to dosyć prywatne a raczej osobiste. W lipcu dowiedziałem się dwóch szokujacych rzeczy. Jeden z moich kuzynów w zaufaniu powiedział mi że jest gejem. Ba, nawet się od niego dowiedziałem że innt kuzyn, ze Szczecina też jest. Ten kuzyn, który mieszka w Gdyni, raczej mam trochę tu tej rodziny (od mamy rodzeństwa), jest chyba najblizszym mi kuzynem, bo sie nawet czesto widujemy. Jego ojciec jest moim ojcem chrzestnym. Ale fakt że sie przyznał nic nie zmieniło. Jak pisałem w notce poprzedniej, jestem tolerancyjny, i nie robi mi to żadnej różnicy. Do dziś nie rozumiem czemu niektórzy piętnuja homoseksualistów. W każdym razie kuzyn mi trochę opowiadal i doszedłem do wniosku, ze praktycznie każdy z nas zna jakiegos geja, bo sie tak kryją. Mi nie przeszkadzaja, choć kiedys to temat tabu był. Nie mam zamiaru zrywać z kuzynem znajomości, bo to nie madla mnie żadnej różnycy. W każdym razie od lipca trochę dziwnie sie czuję z tą wiadomościa. Nigdy bym się tego nie spodziewał. Szok trwał z jakies 2 tygodnie po tej wiadomości. Nie to że miałem coś przeciwko homoseksualistom, ale dlatego że to mój kuzyn i nic nie wskazywało na to, a raczej on nic nie zdradzał po sobie. Ale obdarzył mnie zaufaniem....prosił bym nikomu z rodziny nie mówił i dotrzymam tej obietnicy.

Chciałem to wyrzucić z siebie, bo czasami za duzo duszę w sobie, a to nie wpływa najlepiej na psychike. Pozdro wielkie...choc ciekawy jestem komentarzy

Wow, ale szok
Autor: canis
30 grudnia 2005, 00:47

Jestem zdziwiony. Czemu nie pisałem....z brackim zrobiłem format systemu i na nowo go wgrywałem jakieś 2 tygodnie temu chyba. I zobaczyłem, że notek nie moge edytować, czyli pisac, bo tam gdzie się je pisze ciagle, nieustannie mi wyskakiwały okienki z błędami w jakis tamwierszach, a nic tam nie modziłem. Nie znam się na kompach i tam przenigdy nic a nic nie russzałem. Więc nie mogłem pisać....u brackiego normalnie mi wszystko chodziło z jego kompa. Ale teraz tak sobie wszedłem aby zerknąć i spróbować czy mogę cos napisać i ....cud się zdarzył. Bo piszę.

Troche się zmartwiłem, bo nie było zadnych komentarzy z pytaniami gdzie u licha podziałem sie, że notek nie piszę. Wiem, ze jednej znajomej brakowało tych notek.

Świeta wypadły fatalnie. Wigilia o 22:30 to fatalny pomysł. Bratowa i jej mama, która zajmowała się Wigilia nie wyrobiła się z 12 potrawami i tak późno była Wigilia, bo według niej wszystkie potrawy trzeba samemu robić, żadnych kupnych. To dla mnie głupota, bo dziś mało kto ma czas aby wszystkie potrawy przygotować. Potem moja matrona nie chciała przyjechać na Wigilie, bo po 20 to za późno, ale bracki pojechał po nia do jej mieszkania i wyprosił aby sie zjawiła. Praktycznie nawaliła bratowa i jej matka. Więc skończyliśmy po 1 w nocy Wigilie. Na te prezenty to nie zasłużyłem co dostałem. Spodziewałem się rózgi hehe. (Pamiętam jak za małolata dostałem pod choinke rózgę z innymi prezentami - jeszcze moi rodzice nie byli rozwiedzeni. O ile pamiętam to ojca nia lałem, ale diabeł wcielony byłem hehe). W poniedziałem kuzyn z wujkiem do nas wpadli, było wesoło, trochę alkoholu. Z środy na czwartek śniegiem sypnęło nawet nieźle.

U mnie juz wszyscy śpią, tylko nie ja. Jestem wręcz obłożony książkami, chyba 5 naraz czytam. 3 stycznia mam odebrać w dziekanacie nową legitymację studencką, bo adres mi sie zmienił. Sylwester....spędzam w domu, może nawet sam będę...sam nie wiem. W zeszłym roku sam w domu spędzałem sylwestra przed kompem i zagadał do mnie niejaki Mateusz z którym do dziś klikam na gadu, nawet po prawie roku obdarzyłem go sporym zaufaniem. Jest młodszy ode mnie, ale to mi nie przeszkodziło "nakrzyczeć" mi. Ostatnio, czyli wczoraj mi takie rzeczy napisał, abym się nie wykręcał nauka i w końcu sobie dziewczyne znalazł. Kurde zawsze łatwo się mówi, trudniej zrobic. W tej kwestii mam dużo niepewności, obawy, lęk. Sam nie wiem czego chcę. W tym roku pierwszy raz od kilku lat nikt mi nie życzył abym dziewczynę znalazł, tylko abym skończył studia. Moze im nie zależy abym kogoś znalazł, moze mam czas, choc narazie dużego zainteresowania a raczej działania z mojej strony nie zauważyłem. Ostatnio zastanawiam się co dzis porabiają? jak wygladaja? koleżanki i koledzy z podstawówki i liceum. Nie mam z nimi kontaktu. Plotę głupoty juz.

Kilka słów o mnie. Mam na imie Marcin - kiedyś nie lubiłem tego imienia, dziś bym go nie zmienił. Mam 25 lat - ćwierćwieku!!!!ale ten czas leci, ale nie czuję się staro. Jestem studentem V roku (może ostatniego) historii Uniwersytetu Gdańskiego. Od urodzenia mieszkam w Gdyni. Kawaler. Charakter: spokojny, tolerancyjny, wyrozumiały, romantyk, marzyciel. Wady: czasami lenistwo, małomówność, brak szybkiego nawiazywania kontaktów. Dobra wystarczy. Nie lubię o sobie pisać, choc jak ktoś kieruje pytanie lub prośbe abym się opisał to staram sie to robić. Pozdrawiam i moze jutro cosik też napiszę jak będę mógł.