Wow, ale szok


Autor: canis
30 grudnia 2005, 00:47

Jestem zdziwiony. Czemu nie pisałem....z brackim zrobiłem format systemu i na nowo go wgrywałem jakieś 2 tygodnie temu chyba. I zobaczyłem, że notek nie moge edytować, czyli pisac, bo tam gdzie się je pisze ciagle, nieustannie mi wyskakiwały okienki z błędami w jakis tamwierszach, a nic tam nie modziłem. Nie znam się na kompach i tam przenigdy nic a nic nie russzałem. Więc nie mogłem pisać....u brackiego normalnie mi wszystko chodziło z jego kompa. Ale teraz tak sobie wszedłem aby zerknąć i spróbować czy mogę cos napisać i ....cud się zdarzył. Bo piszę.

Troche się zmartwiłem, bo nie było zadnych komentarzy z pytaniami gdzie u licha podziałem sie, że notek nie piszę. Wiem, ze jednej znajomej brakowało tych notek.

Świeta wypadły fatalnie. Wigilia o 22:30 to fatalny pomysł. Bratowa i jej mama, która zajmowała się Wigilia nie wyrobiła się z 12 potrawami i tak późno była Wigilia, bo według niej wszystkie potrawy trzeba samemu robić, żadnych kupnych. To dla mnie głupota, bo dziś mało kto ma czas aby wszystkie potrawy przygotować. Potem moja matrona nie chciała przyjechać na Wigilie, bo po 20 to za późno, ale bracki pojechał po nia do jej mieszkania i wyprosił aby sie zjawiła. Praktycznie nawaliła bratowa i jej matka. Więc skończyliśmy po 1 w nocy Wigilie. Na te prezenty to nie zasłużyłem co dostałem. Spodziewałem się rózgi hehe. (Pamiętam jak za małolata dostałem pod choinke rózgę z innymi prezentami - jeszcze moi rodzice nie byli rozwiedzeni. O ile pamiętam to ojca nia lałem, ale diabeł wcielony byłem hehe). W poniedziałem kuzyn z wujkiem do nas wpadli, było wesoło, trochę alkoholu. Z środy na czwartek śniegiem sypnęło nawet nieźle.

U mnie juz wszyscy śpią, tylko nie ja. Jestem wręcz obłożony książkami, chyba 5 naraz czytam. 3 stycznia mam odebrać w dziekanacie nową legitymację studencką, bo adres mi sie zmienił. Sylwester....spędzam w domu, może nawet sam będę...sam nie wiem. W zeszłym roku sam w domu spędzałem sylwestra przed kompem i zagadał do mnie niejaki Mateusz z którym do dziś klikam na gadu, nawet po prawie roku obdarzyłem go sporym zaufaniem. Jest młodszy ode mnie, ale to mi nie przeszkodziło "nakrzyczeć" mi. Ostatnio, czyli wczoraj mi takie rzeczy napisał, abym się nie wykręcał nauka i w końcu sobie dziewczyne znalazł. Kurde zawsze łatwo się mówi, trudniej zrobic. W tej kwestii mam dużo niepewności, obawy, lęk. Sam nie wiem czego chcę. W tym roku pierwszy raz od kilku lat nikt mi nie życzył abym dziewczynę znalazł, tylko abym skończył studia. Moze im nie zależy abym kogoś znalazł, moze mam czas, choc narazie dużego zainteresowania a raczej działania z mojej strony nie zauważyłem. Ostatnio zastanawiam się co dzis porabiają? jak wygladaja? koleżanki i koledzy z podstawówki i liceum. Nie mam z nimi kontaktu. Plotę głupoty juz.

Kilka słów o mnie. Mam na imie Marcin - kiedyś nie lubiłem tego imienia, dziś bym go nie zmienił. Mam 25 lat - ćwierćwieku!!!!ale ten czas leci, ale nie czuję się staro. Jestem studentem V roku (może ostatniego) historii Uniwersytetu Gdańskiego. Od urodzenia mieszkam w Gdyni. Kawaler. Charakter: spokojny, tolerancyjny, wyrozumiały, romantyk, marzyciel. Wady: czasami lenistwo, małomówność, brak szybkiego nawiazywania kontaktów. Dobra wystarczy. Nie lubię o sobie pisać, choc jak ktoś kieruje pytanie lub prośbe abym się opisał to staram sie to robić. Pozdrawiam i moze jutro cosik też napiszę jak będę mógł.

  

30 grudnia 2005
zastanawiałem sie nad Twoja nieobecnościa, pomyslalem nawet ze juz dales spokoj z pisaniem...teraz wszystko jasne, zlosliwosc rzeczy martwych, eee..skad ja to znam...troche dzialo sie u Ciebie, powiem ze nawet dosc nietypowo...mysle ze mimo tych wszystkich potkniec wazne ze swieta byly z rodzina, bo bez niej mimo wszystko kim bysmy byli...pozdrowienia

Dodaj komentarz