Archiwum 08 grudnia 2005


wracam do rzeczywistości....chyba
Autor: canis
08 grudnia 2005, 20:03

Kurde, trochę się wkurzyłem, bo pisałem tu i kurde straciłem tekst. Więc postaram się go odtworzyć.

Niedawno nowy znajomy dał mi porade, abym za długo po nocach nie siedział. Postanowiłem się do niej dostosować. Ostatnio trochę za długo siedzę. Rano nie mogę wstać. Więc muszę najpóźniej o 1:30 isć spac, aby rano wstać.  Ostatnio przegiąłem z tym.

Udało mi sie w końcu ściągnąć film:"Harry Potter i Czara Ognia". Dziś go obejrzałem.  Co do książki którą czytam. Bratowa namówiła mnie abym przeczytał serię książek o Harrym Potterze. Obecnie staram się przebrnąć tom trzeci "Harry Potter i Więzień Azkabanu". Na studiach czutuję głównie literaturę historyczną, więc czasami coś z literatury pięknej lubię czytnać.

Zastanawia mnie czemu ludzie się wzruszaja jak ogladają smutny film czy czytaja książkę ze smutnym zakończeniem. Czasami i mnie się smutno robi. Niestety, jestem wrazliwy trochę. W każdym razie, przytoczę tu smutna chwilę w moim życiu. 1 czerwca 2004r. zadzwonił do mnie bracki - powiedział że ojciec zmarł - ale ja to przyjąłem jakby mnie to w ogóle nie obchodziło, zero smutki, współczucia. Przyznam się, że zawsze sobie mówiłem, że bedę twardy i za wyrzadzone krzywdy przez ojca nie będę się tym zrruszał....myślałem nawet że go nienawidzę. Nawet żadko się spotykaliśmy. Ale w dniu pogrzebu, bach, rozpłakałem się, chyba zrozumiałem, że kogoś straciłem. To trudno jest zrozumieć. Prawda, nie tylko ja płakałem ale i inni, ale nawet sobie "przyrzekałem" w sercu, że ani łzy nie uronię, lecz nie wiem nawet kiedy mnie zaczęło brać na płacz, chyba jak ujżałem trumnę i dotarło do mnie że juz nigdy się nie spotkamy, na tym świecie. W każdym badz raziemyslę, że czasami człowiek odruchowo oglądajac film przeżywa z bohaterem jego dzieje, czy tak samo w wypadku książki. Nigdy nie wiemy jak zareagujemy na daną rzecz, często zachowujemy się dostosowując się do chwili. Chyba, to takie moje rozumowanie.

Dziś myślałem o znajomych których miałem. Doszedłem do wniosku, że z podstawówki mam kontakt bardzo już słaby z 2 kolegami, ale tylko dlatego że blisko siebie mieszkamy. Z resztą nie miałem od 10 lat kontaktu. Choć ostatnio zastanawia mnie co porabia moja sympatia z podstawówki. Z liceum mam kontakt z kolegą i koleżanką. Z reszta raczej bardzo zadko na mieście. Gdzieś zgubiłem się. Zapomniałem o znajomych, nie wiem czy bałem się tego, że za dużo o mnie będa wiedzieli (jakoś skormny jestem i tajemniczy czasami), może brak mi "gadanego", bo jestem raczej spokojny, małomówny, choć czasami....hehe, ale zawsze byłem tolerancyjny. Mam nadzieję, że zmienię się w tym 2006 roku, bo samotność jest ciężka do zniesienia. Mam na gadulcu wirtualne znajomości, ale to tylko gadulec. Chyba zacząłem do książek uciekać zapominając o znajomych.

Lubię zwierzęta. Hehe, niech nikt mnie za jakiegoś zoofila nie bierze. W domu a raczej domku mam małe zoo. Mam chomika, bo bratowa go kupiła dla mnie. Mam a raczej mamy z bratową 2 króliki (w moim pokoju niestety), mam 1 psa, bracki ma 1 psa i został po ojcu pies ktorym babcia się zajmuje i go utrzymuję. Ja 200zł miesięcznie na jedzenie wydaje dla reszty zwierzaków, z psami jak mam czas i nie pada chodzę na spacery. Praktycznie wszystkie zwierzaki to za sprawą bratowej mamy, bo to ona tak wciskała te animalsy. Niestety ja to zoo utrzymuję...chyba jakis strajk zorganizuję. Dobrze, że kota nie mamy, bo narazie mój psiak nie toleruje tych zwierząt. Ochco co ja mam z tą bratkową.

O wilku mowa. Z pracy wróciła, więc idę kawę zrobić i na ploty z bratową. Pewnie bracki się nie włączy, więc nawet lepiej. Pozdro blogowicze

Niezbyt miły wieczór
Autor: canis
08 grudnia 2005, 01:14

tak jak w nagłówku, wieczór miałem fatalny. Najpierw komputer zaczął fiksować, że mnie krew zaczęła zalewać, potem Michał nie chciał kończy rozmowy na gg, no i jeszcze ktoś mi smsy przysyłał, aż się wystraszyłem. Na dodatek cały dzień padało i znowu mnie głowa cały dzień bolała. Czyli fatalnie dziś było. Aaaa potem na bloga nie mogłem wejść. Więc skoro jestem wkurzony dziś i to mocno, zmęczony już, więc aby się dalej nie rozpisywać położę się spać, no ba, jeszcze rozdział książki przeczytam bo nie zasnę tak hehe. A rano pobódka, czyli to czego nie znoszę. Bo przyznam się...lubię wstawać między 10 a 12, a chodzć spac ok 3 nad ranem. Ale dziś może pół godzinki i spac. Więc żegnam się na popołudnia....choć nie wiem kiedy w domku będę.

 

Poprostu papa blogowicze