Archiwum 26 marca 2006


Trudno, takie życie
Autor: canis
26 marca 2006, 15:02

I jest weekend. Niedziela, godzina 14:30. Cóż ostatnio nie chciało mi się pisać. W czwartek byłem zdruzgotany, podłamany wręcz. Na uczelni będę musiał pobyć jeszcze rok. Jedna pani doktor (aby nie pisać brzydko bo inaczej ja określam) u której miałem dwa przedmioty powiedziała, że mi i tak nie zaliczy ćwiczeń nawet jakbym chodził i zaliczał. Słyszałem od pani z lektorium (biblioteka instytutowa historii), że ta owa p. dr jest wkurwiajaca. Dużo studentów ma z nią problemy. Ponoć na zajęciach durne pytania zadaje, na pytanie studenta odpowiada pytaniem i jest ogólnie niewrażliwa i nie ma podejścia dydaktycznego i wychowawczego. Dogadać się z nia nie mozna. Nawet do dyrekcji jak nie wyżej są skargi na nia. Oczywiście trzeci przedmiot też mam w tył, bo jeden pan dr nie chciał mi pozwalać zaliczać przedmiotu z I semestru. Więc mam narazie 3 przedmioty w plecy. W piątek odbyłem rozmowę z promotorem. Wow, szczerze bałem się tej rozmowy, ale jest dobrze. Przedstawiłem mu swoje dokonania i mam temat pracy magisterskiej: "Położenie Kościoła katolickiego w Polsce w świetle Raportów Rocznych Ambasady Brytyjskiej w Polsce w latach 1945 - 1955". Teraz muszę najpierw 1-2 pozycje z literatury przeczytać i odnieść to do raportów i przedstawić to promotorowi. Potem Sokratesa z p. doktorem został odwołany, bo mu połączono zajęcia zaoczne z sokratesem w piątek, tzn. zajęcia nachodziły na siebie. Poszedłem na 13:15 na drugiego Sokratesa (wykłady w jęz. angielskim) - tu nastąpił brak sali (tzn. nie było klucza od sali), więc poszliśmy do pokoju pani doktór na wykład. Było nas 7-8 więc się pomieściliśmy. O 14:45 po skończeniu wykładu poszedłem do lektorium. Z pania Ania skleiłem książkę, którą zniszczyłem niechcąco (grzbiet się odczepił). Oczywiście poplotkowałem trochę. Pytania o mojej rodzinie itp były i o pracownikach uczelni też. Ale tu nie chciałem być nachalny pytaniami. W sumie z lektorium wyszedłem o 16:20, a lektorium do 15:00 jest czynne. Ale nie żałuję, było miło, nikt nam nie przeszkadzał. Potem powrót do Gdyni i obiad u kolegi, bo zaproszony byłem, a jego mama pode mnie zrobiła barszcz i naleśniki. W sumie piątek był dla mnie męczący i gdzieś ok. 1 w nocy zasnąłem. Sobota. Wstałem gdzies po 12. Ponosiłem drzewo z bratem. Po 15 przyjechała bratowa z pracy. Mieli jechać do jej matki na jakiś wieczorek rodzinny i w niedzielę wrócić. No ale była awantura. Bratowa się dziwna zrobiła, i to nie pierwszy raz taki numer wywinęła. Dostawała kasę aby popłacić jakieś rachunki a rachunków nie płaciła. W jej szafie bracki znalazł kilka kopert z rachunkami jeszcze nie otwartymi. Nawet wezwania do zapłaty. W sumie gdyby w sobotę nie odebrał jakiś 2-3 wezwań do zapłaty by nic nie wyszło. Pytanie gdzie jest cholera forsa. W sumie strach dawać kasę bratowej aby cos zapłaciła bo są nikłe szanse że to zapłaci. Ja spłaciłem w tym tygodniu im prezent ślubny. Okno w ratach, czyli jakieś 1200-1300zł. Drogi prezent. W sumie po awanturze gdzie bracki szafę bratowej rozwalił, tzn wyrwał drzwi z zawiasów, ona chciała jechać autobusem a on chciał zostać w domu. Ale pojechał, bo powiedział, że powie swojej teściowej o poczynaniach jej córuni. Ja oczywiście się nie mieszałem do awantury, siedziałem z pieskami w pokoju i cosik robiłem. Pojechali po 17. Zostałem sam. Babcia ma ciągłe zmiany ciśnienia, źle się czuje. W sumie ma 83 lata. Ja to w żadkości bywa lezy w łóżku, co następuje jak naprawdę źle się czuje. Do lekarza to nie pójdzie, tylko do okulisty. Ach te osoby starej daty. Ja sobotę trochę naukowo spędziłem. Odwiedził mnie Anioł Stróż, pokazałem jak sobie pomieszkuje. W sumie ja siedziałem do 6 nad ranem, przez tą zmianę czasu. Obejrzałem 3 filmy i czytałem, notatki robiłem itp. Dziś wstałem po 12. Zaraz do nauki sie zabieram. Babcia dalej się źle czuje. Brat ma do 16 przybyć do domu. Dobra...to tyle co u mnie. Jestem spokojny, czuję się nawet dobrze, choć cukier często spada. Głowa boli mnie także często, głównie wieczorami. Studiami aż tak się nie przejmuje. Wiem, że większość zaliczę i mogą tylko 3-4 przedmioty zostać do zrobienia w następnym roku, nie wiem jeszcze jak to z formalnego punktu widzenia jest. Ale trudno się mówi. Ważne ze jednak chcę skończyć te studia. No nic pozdrawiam bo rzeczywiście czas ucieka a ja mam trochę do zrobienia. Pozdrawiam serdecznie w niedzielne popołudnie.