......


Autor: canis
20 czerwca 2006, 15:54

Jest goraco. Cięzko się czasami oddycha, jakieś "frędzle" ciagle lataja w powietrzu. Od jakiegos tygodnia wystawiamy w cieple dni w cieniu klatke z królikami na taras. W nocy sa wtedy spokojniejsze. Psy się jednak mecza w te pogody, więc trzeba je polewać wodą. Jednak i tak sił im nie brak na zabawy. W niedzielę bracki pojechał do Lęborka po wujka, ktory uczestniczył jak co roku w maratonie a ja z bratową i znajomymi do ZOO pojechaliśmy. W sumie dobre pół dnia tam bylismy, od ok. 14:35 do ok. 18:45. Ale jak są dzieciaki to się dłuzej zwiedza. W sumie troszkę jako przewodnik robiłem. Wczoraj poszedłem do skarbówki bo wezwanie dostałem. Zapomniałem wstawić datę urodzenia w picie i osoba która mi go wypełniała w złe rubryki wpisała sumy. W sobote mieliśmy burzę. Troche szkód narobiła. Walneła w blok, który widać w mojego okna, znajomi w nim mieszkaja i im telefon z identyfikacja numerów strzelił (do wyrzucenia) i staraja się telewizor uratować, czyli w naprawie jest. U nas małe szkody, ale tez były. Musiałem wyłaczyć kompa i tv - nie chciałem ryzykować. Dzis siedze w domku, mam trochę do przygotowania rzeczy. W wolnych chwilach pracuję nad pewnym "projektem" moim, który ma być czymś w rodzaju zagadnień tematycznych i podaną literatura z mojej dziedziny naukowej. Ja raczej dobrze się czuje, choć czasami ciężko mi sie skupić. W lipcu mama przyjeżdza...ciekawe jak to bedzie. W sumie ona ma częstrzy kontakt z brackim, bo on częściej jest w domu jak mama dzwoni. Nie powiem, ze jestem bez winy w stosunku do matki czy innych. W sumie zawsze uwazałem, że jeśli dwie osoby się nie moga dogadać to jest to wina owych dwóch osób. Nie ma osób bez win. Wiem, że czasami można się pośmiać z rodzina, czasami bliscy nas wkurzają. Ale zycie bez tych kłótni było by monotonne. Nie lubię tylko jak matka zaczyna panikować, bo nie wie gdzie położyła okulary a wyjść gdzies trzeba. W sumie ma chyba 3 pary okularów i zawsze je gdzieś połozy, a potem wszyscy szukać maja. Gdy wyjechała, moje życie zmieniło sie. Trochę odżyłem, zacząłem się częściej uśmiechać. W sumie ja się zmieniłem od lutego. Raczej nerwowej atmosfery wole unikać...nie lubię się kłócić. Nie lubię stwarzać problemów innym, nie prosze o kasę matki, bo nie mam serca. Ale czasami sam dla siebie jestem zagadka. Teraz trochę sie stawiam rodzinie. Bo wchodza mi na głowę. Kiedyś mieli duzy wpływ na moje zdanie, lecz teraz utracili ten wpływ, buntuje się w sprawie mojej części domu. Nie chce aby matka mi urządziła dom tak jak ona chce. Wiem, ze kłótnie będą...nie chce się kłócić, ale tez nie chcę aby mówili mi co mam robić i jak coś ma być zrobione. Narazie staram się urzywać moich zdolności dyplomatycznych...ale przyszłość pokaze czy będą w stanie moje zdanie uszanować. Jutro czeka mnie wizyta u lekarza...rano, potem wstepuje na uczelnię. W czwartek mam test na uczelni do którego ucze się od kilku dni. W sumie staram się teraz zmienic poki moge i mam taka szansę...a zmiany sa potrzebne. Dobra...czas mija, książki czekają....kawa czeka....więc zmykam. Tym którzy zaczeli juz wakacje życzę miłych, spokojnych, słonecznych i udanych wakacji. A osobom, które pracują pozostawiam pozdrowienia i aby się nie odwodnili.  

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz