Zmęczenie
23 lutego 2006, 20:30
Dziś od ok. 12 do 18 spędziłem czas na uczelni. Trochę psychicznie zmęczony jestem, ale daję jeszcze radę. Wracając do domku wstąpiłem do McDonalda, chciałem coś ciepłego zjeść. Wziołem kawę czarną dużą i w drodze powrotnej piłem, tego mi trzeba było hehe. Po 19 byłem w domku, z bratową praktycznie przed furtką się spotkaliśmy (ona z pracy wracała). Z brackim się pokłóciłem. Siedzi całe dnie w domu, ogląda tv i śpi, no czasami coś zrobi. Ja przychodzę do domku po 19 zmęczony a ten mi każe (!!!!) śmieci wynieść bo pełno jest. Oczywiście ja nic nie robię, bracki najwięcej robi. Bo mnie nie ma całymi dniami w domu a jak przyjdę to nic nie robię, taką tezę wysuwa. Cóż on nie bierze pod uwagę, że do zajęć trzeba się przygotować, że na zajęciach nie siedzi się na ogół dla przyjemności i wysiedzenie 90 minut czasami jest trudne. Teraz do mnie pretensje że psom dziś nie chcę zrobić jeść. Ale mam trochę na jutro do przygotowania się i czasu mi brak a one więcej ode mnie jadły dziś. Doszedłem do wniosku, że jak bracki nie pracuje to się rozleniwił do granic możliwości i najlepiej wszystko na me barki zrzucić. A jak pracuje to po pracy śpi i ma do wszystkich pretensje (bo musi pracować). I tak źle i tak niedobrze. Ale ja zawsze winny mam być, ja nic nie robię itp. I nie będę nic robił, bo jeśli mam pozaliczać wszystko z pierwszego semestru to muszę nawet spanie ograniczać, bo się nie wyrobię inaczej. Jest tego trochę. Narazie nie opuszczam zajęć, ale przystosowanie się jest trudne. Od przyszłego tygodnia chcę zacząć już zaliczać pomału zaległy materiał. Kurde, zmęczony jestem. Moje biurko jest zawalone od kilku dni książkami i zeszytami i kserówkami. Doszedłem do wniosku, że na króliki bratowa powinna łożyć. Ja nie mam już czasu aby w czwartek czy piątek pojechać po zakupy dla zwierzaków. Psom będę kupował w poniedziałek rano, to jedyny dzien kiedy mam czasu trochę. Bratowa niech się o króliki sama martwi. Ja nie mam sił do tego. Znowu rano padał śnieg, a ja glebę zrobiłem pod domem rano. Trochę na uczelni się dziwnie teraz czuję, bo kolega noel "cwanym" sposobem dowiedział się jak Ja wyglądam. Czuję lekkie zaniepokojenie, nie lubię jak ktoś ma przewagę nade mną. Ale może namówię Go na ujawnienie się, heh. Zobaczymy. Cóz, przyznam się, że nie jest tak źle bywać na zajęciach, gorzej wykładach, bo można rozwijać i korygować swoje poglądy na pewne sprawy. Dyskusje, polemiki są fajne. Nawet nie przeszkadza mi to że miewam zajęcia od rana do 18. Boję się, że nie wszystko mi się uda, ale będę próbował. Jutro idę oddać książki pani Ani do lektorium, pewnie da mi szlaban na wypożyczanie woluminów do końca roku akademickiego. Ale moze....z czasem odblokuje mi szlaban. Zobaczymy. Nie będę więcej gryzmolił, bo na seminarkę się chcę przygotować. Pozdro dla Czytelników.
Dodaj komentarz