Nie lubię poniedziałków...
12 grudnia 2005, 20:08
Od samaego rana jestem zmęczony. Wstałem kilka minut po 7 rano, nawet wyspany w miarę. Pojechałem dzis na inny wydział gdzie zajęcia ponoć tez mam, aby jednego faceta dorwać, lecz ten mimo że zajęcia miał w tym dniu się nie pojawił - a mogłem spać kilka godzin dłuzej. Jak wracałem do domu, gdzie samą kolejka jechałem 30 minut, przysnąłem. W domu nawet herbaty nie mogłem zrobić bo czajnik elektryczny się rozwalił i bracki z nim walczył. Posiedziałem troszkę i pojechałem na 15 na łacinę średniowieczną - teraz widzę moje nraki w tym języku, ale uczyłem sie go jakies 4-5 lat temu i sporo zapomniałem już. Wróciłem do domu i wręcz padłem jak kłoda - zrobiłem sobie drzemkę półtoragodzinną. Teraz tylko o kawie marzę.
Dziś w trójmiescie i jak mnie doszły informacje nie tylko, była mrzawka prawie całodzienna. Ubrałem moje ulubione dzinsy, ale niestety się pobrudziły, a raczej pochlapały. Raczej zimno nie było, w kazdym razie mi nie było zimno.
Dostałem dziś kartkę z życzeniami świątecznymi, raczej tego się nie spodziewałem.
Nie będe pisał więcej, bo muszę trochę poczytać a jeszcze temat opracować na jutrzejsze zaliczenie. Pobódka o 6 rano to najgorsze co moze być - nigdy nie przepadałem za zajęciami na 8:00.
A więc idę kawę zrobić, oby czajnik naprawiony był i książki powertować, bo znowu przed 1 ide spać. Pozdrow blogowicze
hm, a tym bardziej niespodziewana:) a ja kartek jescze nie wyslalam... jak zwykle do ostatniej chwili czekam, bo mi sie niespieszy... ale tak sobie mysle ze miło by było dostac kartke od kogos niespodziewanego... ale cóż... ten niespodziewany mi kartki nie wyśle... za dobrze go już znam... dobranoc moj wirtualny kolego ;)
Dodaj komentarz