I znowu poniedziałek
28 listopada 2005, 12:43
Wczoraj był nawet fajny dzień, choć 2 rzeczy bym wymazał z niego gdybym mogł. Pierwszą jest kłótnia z bratową. Naszczęście po godzince było już oki. Drugą była sprzeczka z Michałem na gadulcu. Trochę o głupotę poszło i teraz troche mi głupio. Raczej spędziłem niedzielę nad notatkami i książkami. O 3 nad ranem poszedłem spać. Wstałem niedawno.
Teraz skończyłem sniadanie i pomału zbieram się do wyjścia na zajecia. Wrócę jak będzie już ciemno. Dodatkowo dziś trochę zimno jest i błota trochę - wczoraj wieczorem była namiastka śniegu. Raczej się dobrze czuję, choć zły jestem, ze zapomniałem przetłumaczyć fragment tekstu z łaciny na polski. Szczerze to te zajęcia z łaciny średniowiecznej mam z przymusu. Miałem do wyboru: niemiecki (II stopień), grecki, hebrajski, łacinę średniowieczną. Na niemiecki nie poszedłem bo z moją znajomością tego języka bym nie dał rady; chyba że od podstaw by tłumaczyli. Greka i hebrajski mają poroniony alfabet. Łacina....jakieś 4 czy 5 lat temu na pierwszym roku studiów miałem łacinę klasyczną. Pamietam, że miałem fajna babkę która umiała uczyć. Była jednak surowa - zdałem egzama z łaciny na tróję za 3 czy 4 podejściem w październiku dopiero. Teraz mimo że gramatyke rozumię tego języka to tłumaczenie mi stwarza trudności. Ale chodzi głównie o wyrobienie godzin z danego bloku zajęć. Ponieważ byłem jak dotą tylko 2 razy na tych zajęciach (obecności nie sprawdza kobiecina) więc muszę mniej opuszczać bo potem głupio mi. Jednak z obecnośccią na zajęciach zawsze mam kłopot. Szczególnie jak od 8 rano są zajęcia. Więc muszę postarać się w tym tygodniu pójść na wszystkie zajęcia które w planie mam i zaczynać zaliczać nieobecności na konsultacjach. Muszę jeszcze kasę skombinować na bilety miesieczne. No dobra, bo za niedługo muszę wyjść....pozdrawiam blogowiczów i życzę miłego dnia
Dodaj komentarz