Chwila refleksji
25 stycznia 2006, 19:06
Zastanawiałem się co napisać dziś. Poszedłem spać o 4 nad ranem. To moja wina, zagadałem kolegę, nawet miło było poklikać. Ciekawa to osoba. Wstałem przed 12, tak wiem, że śpioch jestem. Trochę zjadłem, umyłem się sprawdziłem pocztę netową, zrobiłem jakieś przelewy bankowe przez neta, pogadałem z Mateuszem (fotki mi przez gg za pomocą kamerki pokazywał), poczytałem trochę. Teraz pierwsza kawa.
Moze opiszę trochę sytuację w domu panującą. Mieszkam w Gdyni, w domku jednorodzinnym z 1958 roku. W rodzinie jest on od ok. 1972 roku. Od 2003 roku Ja i mój starszy o 2 lata bracki jesteśmy jego głównymi właścicielami. Babcia z razcji ze seniorka, że "starsza" osoba zajmuje parter (3 pokoje, kuchnię i łazienkę [kibel i umywalka]). Dodatkowo 1 pokój (są razem 4) zajmuje lokatorka. Piętro. Zajmuję je Ja (1 pokój), brat i bratowa (zajmuja 2 pokoje). Mamy na górze swoją kuchnię, gotujemy razem. Jest wc, łazienka z wanna i umywalką. Pranie wspólnie robimy. Formalnie bracki jest właścicielem całego piętra, więc ja się tu nie kłócę jak coś zmieniaja czy remontują. Parter formalnie należy do mnie, ale babka ma dożywocie tam zapisane. Jak zejdzie to jest mój. Niestety, czeka mnie tam kapitalny remont. Jak wiadomo trzeba przy domku troche robić. Raczej się nie kłócimy, no czasami sprzeczki są. Mama narazie zagranicą jest, a jak przyjeżdza to pomieszkuje w swoim mieszkaniu. Nie z nami to plus, bo ja bym z nią długo nie wytrzymał juz. Jest jak bracki, też by chciała wiedziec gdzie wychodzę? z kim?, po co? kiedy wrócę? Przy nich ciężko życie intymne prowadzić. Rachunki. bracki nie ma pracy. Z pokoju i garażu sa jakies dochody. Ja mam rentę po ojcu (na coś sie facet przydał; nie lubiłem go za życia, dopiero jego śmierć wzmocniła mnie i doceniam że był w ogóle). Bratowa może będzie miała stałą pracę, bo tam gdzie eraz jest na umowę zlecenię chca ja zatrudnić. Babcia amerykańska emeryturę ma. Więc tak, jedzenie kupuje babcia i my. Rachunki wszystkie tylko Ja i brat, a własciwie pomaga nam matka która haruje jak wół na obcej ziemi. Długi bywają. Rodzina nam finansowo nie pomoże, ale moralnie, duchowo bardzo. Szczególnie mamy rodzina, jej rodzeństwo, nasi kuzyni, kuzynki jakoś trochę pomagają. Z matki rodzina zawsze się mozna było dogadać. Ze strony ojca znam ciotkę (moja pierwsza kuzynke raz przesuniętą - określenie genealogiczne) i jej dzieci (moich kuzyna i kuzynkę 2 stopnia - określenie genealogiczne), którzy w Niemczech mieszkają. Teraz kontak złapaliśmy z ojca bratem po 20 latach - mieszka w USA.
Co do mnie. Jestem skromny, czasami małomówny, cichy, spokojny. Czasami wybucham. Przyznam się że jeżeli chodzi o bicie sie to tylko z ojcem i brackim się tłukłem. Kłóciłem się głównie z brackim. Raczej lubię kompromis. Zawsze byłem samotnikiem, chyba nim pozostanę, bo nie widzę narazie możliwości poznania kogoś. Szukam juz trochę i się w tym wypalam, przestaje mi zależeć.
Kłamstwo ma krótkie nogi. Ja nie umię kłamać. A jak skłamie to czuje sie ochydnie. Więc unikam kłamstw. Kiedys pisałem o tolerancji. Chyba dlatego wszyscy często mi pisza o problemach swoich: Piotr ma tylko mnie, i tylko mi pisze co znowu nie tak, co ten Rafał narobił; Matusz - też mi swoje smutki pisze (dobrze sie rozumiemy); Ania - także swoje smutki u mnie wypłakuje. Ja umię słuchać i to wszyscy wyczuwaja i potem mam na głowię inne zmartwienia. Myslę często o problemach moich kolegów, koleżanek, swoich. Czasami staram się podnieść na duchu, doradzić itp. Niestety wiekszość osób mieszka w różnych rejonach Polski, nie mogę zaprosić na piwo i pogadać. Czy mam przyjaciół?????????? Za takowych uznaję Anię, koleżankę z liceum; Mateusza. Przed nimi tajemnic nie mam. Choć wiem, że zwalam na ich barki dużą odpowiedzialność i moje problemy. Ufność - ciężko mi tak od razu zaufać komuś. Boję się tego. Szczerość - piękna cecha. Niestety często bywa u mnie w domu że jak mówię szczerze i prawdę to czasami nie wierzą mi. Nieśmiałość - byłem kiedyś taki, pomału pozbywam się tego. Otwartość - raczej ostatnio sporo sie otworzyłem, nie siedzi mi wtedy zbyt dużo na psychice. Pewnie kiedyś si przejadę za tą otwartość. Dyskrecja - nikomu nie mówię to co mi powierzaja w dyskrecji, podstawowa zasada. Stracch - tego nie lubię, ale boję sie wielu rzeczy, mimo to że zawsze staram się tego nie ukazywać. Lenistwo - będę tepił to z siebie. Skromność - cecha która sie podoba wielu osobom. Zawsze byłem skromny i chyba juz taki pozostanę. Czasami czuj sie tak jakbym nosił wszystkie problemy tego świata. Nie szukam naszczęście nowych problemów. Jestem optymistą, lecz czasami mam momenty zwątpienia. Uprzejmość - spoko, dobrze mnie wychowano pod tym wzgledem. Zmiany - nie lubie ich, ale czasami ponoszę ryzyko zmian. Zanim wykonam ważny ruch, krok zastanawiam się długo. W chwili zagrożenia szybko podejmuję decyzje. Przestałem bać sie ludzi. Boję się swoich wyborów.
Dzis muzyki słucham, czytam. Teraz odpoczywam piszac notke i pijac kawę. Zwierzęta - lubię je, szczególnie psy. Jak mi się uda to może ich fotkę walnę na bloga kiedyś. Sa kochane. Pamitam, że jak mój pies się zgubił raz to szukałem go długo, po nocach płakałem. W kalendarzu napisałem coś co jest smutne i nie lubię tego czytac, ciekawe czy ktos to kiedyś przeczyta. Czy jestem płaczliwy???. Płacz oczyszcza. Kiedyś często w samotności płakałem sobie. Teraz nie, czasami mam ochotę, ale nie daję się pokusie. Powiem, że ostatnio płakałem na pogrzebie ojca - akurat tam nie miałem płakać (ale skoro nawet mój wujas, były policjant sie rozkleił to czemu miałem być gorszy, gorzej bo ciężko było powstrzymac łzy). Rodzina - mówi sie że najlepiej sie z nia na zdjciu wyglada. Rodzeństwo mojej matki i kuzyni z tej strony 1 stopnia są bardzo pomocni. Na ślubie brackiego zrobiliśmy sobie fotkę, całe kuzynowstwo od rodzenstwa mojej matki i para młoda. tak, co tu się nie działo, jakie przygotowania na slub były robione. Teraz to na mnie sie patrzy. Wczoraj bratowa myślała i myślała. Policzyła jak to ze ślubami w rodzinie jest i jakie mogę sie odbyć w przyszłości. Zdecydowanie w rodzinie dwie osoby zakomunikowały że nie śpieszno im do ożenku (czyli Ja i mój kuzynek). Mamusia to by juz wolała drugi ślub miec, mój. Ale po co mi to???? Nie wiem, nie myślę o tym. Narazie nic mi nie wychodzi. Tylko Mariusza spotkałem z którym warto było utrzymywać znajomość. Do dziś kontakt jest.
Ale referat wyszedł. Nie wiedziałem, ze ja takie teksty piszę. Nie lubie pisać. Na blogi.pl jestem za często jak mnie wczoraj poinformowały dwie osoby: Madzia i Marcin. Zaniedbałem inne portale. Ale teraz jakoś nie chce mi si ciągle po portalach skakać, nie mam czasu na to. A nauka....zabieram sie poważnie za nia. Całe ferie na książkach spędzę.
Pozdrawiam, życzę jak to w zwyczaju mam, miłego, spokojnego wieczoru. Przepraszam za ten długi tekst, to meczace cos takiego czytać. Dla Tych którzy wytrwaja dużą Buźkę ślę
Rozpisales sie troche na swoj temt, ale to dobrze, zakoduje nikotre fakty w mozgownicy :) przynajmniej blizej cie poznałam przez ta notke :) fajno
ps podziwiam za wytrwałość w częstości notek :)
Dodaj komentarz