Archiwum maj 2007


Po burzy
Autor: canis
15 maja 2007, 21:13

Oki. U mnie jest oki. Wyspałem się. Ale przyznam się, że ta burza była dla mnie troche inna niż zwykle. Lubie burze, ale bałem się troszke hehe. Ale światło cały czas było. Jedynie na ulicy na kilka minut zniknęło. Dziś z kolei czułem się jak nowonarodzony. Pogoda raz zimno raz ciepło. Niestety przez tzw. pięciolatke, czyli to "coś" co ma w 2012 roku być w Gdańsku, całe trójmiasto przez remonty jest skorkowane. Dobrze że skm mamy. Ciekawe kiedy pogoda się unormuje. Póki co na nauce skupiać się trzeba a pogode ignorować. Jutro idę do biblioteki dzielnicowej mojej dawnej po książke do magisterki. Bo w bibliotece dzielnicowej baba chciała 50zł lub więcej kaucji jeśli uzna to zastosowne. Jakieś dziwne wrażenie odniosłem, że to "więcej" by było raczej, więc zrezygnowałem. Dobra muszę się zwijać do swoich obowiązków....tymczasem mimo to pozdrawiam czytelników.

Kiepski nastrój
Autor: canis
14 maja 2007, 21:06

Dziś miałem kiepski, podły dzień i nastrój. Zaczęło się wczoraj wieczorek kiedy mój bracki zagubił jakiś dokument i zaczął się wszystkich czepiać. Ponieważ on jak twierdzi tego nie zgubił tylko my gdzieś walnęliśmy. Ale zamiast ów dokument włożyć na swoje miejsce zostawił je gdzieś na stole, po czym bratowa niechcący z gazetami je na bok sprzątnęła ze stołu. Więc znalawszy dokument w papierach bratowej się wkurwił. Nie ważne że mieli gościa w domu. Zaczął się awanturować, rzuca przedmiotami o podłoge i szafki, wyrzucać bratowej rzeczy. Na co ona jego dokumenty też na dywan zaczęła wyrzucać a ten zaczął się potem szarpać z nią. To że potem bratowa płakała, że siedziała i spała przez jakiś czas w kuchni na ławie a on w łóżeczku (dopiero po 1 w nocy poszła do innego pokoju) - to nic go nie ruszyło. Według niego było wszystko w porządku. Nad ranem o 7 zaczęli się kłócić znowu. Czyli ona liczyła, że on przeprosi za swoje zachowanie a ten miał pretensje że ona w łóżku nie spała. Napomkne, że już raz czy dwa siłą próbował/zgwałcił ją mimo że mówiła nie. Raz nawet ja interniowałem, gdy bratowa mnie na pomoc zaczęła o 3-4 w nocy wołać. W sumie najgorsze, że niechcący ja jestem obserwatorem tych zdarzeń i niestety przypomina mi się jak moi rodzice się kłócili i też się bałem i czułem bezradny. Moim zdaniem, na miejscu bratowej zgłosił bym to na policję. Sam jakiś rok temu jak się pobiliśmy zapowiedziałem mu i mamie, że jeśli znowu zacznie się bójka przez niego wywołana to nie zawacham się donieść na niego na policję. Może to niewiele da, ale ja nie poddam się i będę walczył o swoje prawo. Nie będę go słuchał i się mu podporządkowywał. Ponieważ mój brat często robi awantury o błach sprawy, zamiast nawiązać dialog, normalną spokojną rozmowę to awanturuje się. Awantury nie prowadzą do rozwiązania sprawy. Wręcz przeciwnie - to nie jest dialog i nie ma żadnego skutku. No jest skutek - wyczerpanie psychiczne. Jego rzucanie różnych przedmiotów ze wściekłości jest wręcz nienormalne. Nigdy do winy się nie przyzna. Zawsze wszyscy są winni tylko nie on, bo on jeste perfekt. Nie ma takich osób. Ja preferuje zawsze w rozwiązywaniu sporów czy konfliktów dialog, spokojną rozmowę, nigdy awanture. Nie lubie awantur. Ponieważ czuje się bezsilny w jego postępowaniu to bardzo każdą awanturę ich czy naszą przeżywam. Ale ponieważ gardziłem ojcem gdy wywoływał awantury to zaczynam i bratem gardzić. Jestem spokojną osobą, kulturalną, tolerancyjną, wrażliwą, nie używam wulgaryzmów o ile nie musze, staram się ograniczyć to do minimum. Mój brat z kolei jest niewychowany, przejawia brak kultury, jest nietolerancyjny, chamski, bardzo wulgarny. Najczęściej używane wulgaryzmy to "kurwa" (no przynajmniej na 3-4 zdania 2-3 razy się pojawia to w normalniej rozmowie), "ciota", "pedał", "chuj", "pojebany" etc. Dlatego ma tylko kolegów. Bo jak zauważyłem jak jego "znajomi" mają problem i potrzebują pomocy to idą do niego i im pomaga, a na ogół jak on potrzebuje pomocy to go olewają. Ja mam przyjaciół, którzy mnie lubią, szanują i mogę zawsze liczyć na ich pomoc a oni na moją. Moi przyjaciele "tolerują" mojego brata bo jest moim bratem, ale jak sami twierdzą że to osoba nie warta kontaktu, zainteresowania i wulgarna. Jest monotematyczny. Gada tylko o samochodach, komputerach i plotkach. A tak to nie ma o czym z nim gadać. I oczewiście próbuje o tym gadać z moimi znajomymi których nawet te tematy nie interesują. Wkurwił mnie dziś. Bo mimo awantury, pobicia bratowej nie czuje skruchy, ani winy. Uważa że jest wszystko oki i zachowuje się jakby nic się nie stało. To jest nie wporządku. Moim zdaniem i osób których się radziłem, to skoro on panować nie umie nad sobą to powinien być pod przymusowym leczeniem i najlepiej w zamkniętym oddziale bo stanowi zagrożenie dla społeczeństwa. Nigdy nie wiadomo kiedy mu odbije. Teroryzuje rodzine psychicznie i fizycznie i czuje się w tym bezkarny. Ale do czasu jak się mówi. Dziś byłem zdenerwowany, blady, słaby, z bólem głowy, niekontaktowy, jakby w amoku, zamyślony, małomówny. Nawet Anioł Stróż i jego mama się o mnie zaczęli martwić. Mimo że mówią daj luz z tym to nie jest takie łatwe. Ja się zmieniłem, ale czemu on nie chce i nie widzi, że powinien się zmienić????? Jest aroganckim chamskim człowiekiem, który zadaje cierpienie innym. Ja go nie szanuje....bo nie warto. Ojca też nie szanowałem, gardziłem nim za to że był alkoholikiem i awanturował się bo babcia mu kazała awantury zrobić bo mu piwa nie da. To patologia. Fakt faktem, że na swój sposób przeżyłem śmierć ojca ale nie szanowałem go i brata też przestaje szanować. Ma te cechy którymi gardze u ludzi które te cechy przejawiają. Nie jestem ideałem.....ale umię się zachować, nigdy nie wywołuje awantur, jestem pacyfistą, mam przyjaciół na których w dzień czy w nocy moge polegac i zwrócić się zawsze o pomoc. A on.....co on ma????? nic nie osiągnął. Jest ograniczony, monotematyczny, akulturany i w ogóle nie tolerancyjny. Jak bratowa mu nie chce dać "seksu" to se sam weźmie siłą. Ale co on tym zyskuje???? Napewno nie współczucie. Nie zrozumienie. Nie ma usprawiedliwienia na swoje zachowanie, które jest kategoryczne. Gdyby mój kolega zrobił taką scenę jak wczoraj przy mnie zerwałbym z nim kontakt, olałbym go. Dziś wracam do domu a oni sobie rozmawiają prawie jakby nic się nie wydarzyło. Ale egoiści nie myślą, że moge ja to troche przeżywać. Niech się kłócą, biją, zabijają jak mnie w domu nie ma ale ja nie chce być tego świadkiem...chcę mieć spokój.....tylko spokój. Czy tak wiele wymagam???? Może nie rozumieją że nie mieszkają sami, ja jestem dorosły, mam swoje życie i nie pozwole aby ktokolwiek się w nie za przeproszenie wpierdalał. Jak będę na dole, na swoim mieszkaniu i dalej będą spory między mną a bratem to sprzedam swoją cześć i kupię sobie mieszkanie....ale będę miał spokój....nawet jeśli będę musiał zerwać kontakty z bratem.    

Długi weekend
Autor: canis
04 maja 2007, 22:13

Maj. Długi weekend. Czyli kilka dni wolnego. Więc co u mnie???? na ogół dobrze. Zdrowotnie jest nawet dobrze, bez dolegliwości. Jednak czasami trzeba czasu aby człowiek zmienił się. Jeszcze rok temu nie wyobrażałem sobie dnia bez 2-3 kubków kawy, a teraz to czasami w ogóle nie pije. W domu kubek jeden, jak potem chce kawę jeszcze to robie w filiżance sobie.  Dziś przejrzałem kilka notek z zeszłego roku u siebie na blogu i w sumie to teraz z wielu rzeczy się śmieję. Mam wiele rzeczy, kilku znajomych....nie jestem już sam. Nawet mój brat inaczej mnie już traktuje. Mama ma pretensje, że przez wyjazd do Anglii ochlodziły się kontakty między mną a nią. Ale mi z tym dobrze. W długi weekend ogłądam sobie seriale takie jak Dempsey And Makepeace, Sherlock Holmes, Panna Marple, Poirot, Święty i Partnerzy, których kolekcję zebrałem bądz zbieram jeszcze niektórych. Ostatnio w gazetach kupuje filmy o Jamesie Bondzie - dziś był "Dr No". Wczoraj niby świateczny dzień ale ja założyłem sobie go troche inaczej spędzić. Więc spędziłem go na dokładnym sprzątaniu pokoju. W co wchodziło zebranie kurzy (nawet z zakamarków niedostępnych), wycieranie różnych figurek egipskich, odkurzanie komputera (no trzeba już było bo brudny był w środku), potem na koniec odkurzenie. W sumie raz na 2 tygodnie lubię tak dokładniej posprzątać....jakoś się czuję wtedy lepiej, że mam czysto, że mi fajnie się w pokoju siedzi. No i mam satysfakcje, że mam czyściej niż mój brat i bratowa. W sumie nawet lubie sprzątać.  Dziś na 15:00 musiałem być u dentysty w Pruszczu, więc po 13 wyszedłem, odebrac gazety z kiosku, potem do Pruszcza. Nawet jakoś było oki, mimo ciepłej pogody. Pogadałem z dentystką, moją znajomą hehe, umówilem się na następną wizytę i wracając do domu ze znieczuleniem w drodze do Gdańska mnie zmogło aż bym spadł z fotela w autobusie. Potem coś zjadłem małego na miescie i w  kolejke skm gdzie znowy w momentach odlatywałem. Ale na 18 wróciłem do domu i walnąłem się na kimnięcie. Nie wiem czemu głowa mnie boli. Nasza sąsiadka przy naszym płocie zrobiła sobie cmentarz. Pochowała tam swego psa (może koło 3-6 lat miał), który miał chore serce i zszedł pomimo leczenia i od tego czasu chodzi tam i pali znicze codziennie i kwiatki kładzie, a czasami go odkopuje aby zobaczyć czy z nim oki jest, a nóż wstanie, albo głowę miał nie tak położoną. Poprostu beka. Ja jednak w wolne dni męczę książki, bo jednak trzeba się uczyć. Na rozmowie z promotorem ustaliłem zmianę tematu...dalej Kościół w latach 1945-1955 ale w Gdyni. Gdzieś mam dokładny temat zapisany. I tak we wrześniu planuje obronę. Teraz nawet nie mam zbyt czasu aby pisać już pracę magisterską. Mam nadzieję, że pogoda się utrzyma, bo nabieram energie i sił do pracy. 

Zastanawiam się ile osób prowadzi bloga. Czasami odnosze wrażenie, że osoby zaniechują pisanie bloga, ale dlaczego??? Czy to traktują jako zabawke na chwile, czy z braku czasu???? Dlatego może ja postanowiłem, że nie zaniecham pisania, czasem chciałbym coś codziennie czy co drugi dzień coś napisać, jakąś myśl, ale poprostu mam ciężki okres gdzie nie mam zbyt dużo czasu na te rzeczy, ale mimo to staram się choć raz na miesiąc coś walnąć. Może nie pisze tak jak w zeszłym roku gdzie moje wyznania były dość wylewne, ale nie znaczy to, że czasami jakąś notką znów nie zwale kogoś z krzesła. Poprostu czasami lubie zaskakiwać innych....albo robić komuś figlarnego psikusa. Czasami jednak bywam dzieckiem, choć na ogół dorosły facet jestem. Więc życzę miłego, także spokojnego i pełnego odpoczynku weekendu...bo każdy zasługuje na kilka miłych dni dla siebie. Pozdro wielkie