Archiwum kwiecień 2006


Zalka kolejna
Autor: canis
26 kwietnia 2006, 21:05

Cudny dzień. Czemu cudny???? Bo znowu w miłej atmosferze zaliczyłem temat, a raczej tak dobrze przygotowany nie byłem. W sumie dostałem pytanie z kalendarza, który Piotr I wprowadził w Rosji. Tu miałem wpadkę, bo pomyliłem prawosławie z protestantyzmem i nie wpadłem na to jaki wcześniej był kalendarz w Rosji (bizantyjski). I zapomniałem skąd nazwa kalendarz juliański. Ale naprowadzony zostałem. Następne pytanie dotyczyło czemu St. Petersburg stałsię stolicą i kiedy powstał. Trzecie powiedzieć coś złego o Piotrze I. W sumie o Kaśkę II nie zapytał mnie. Takie konsultacje mi się podobają, stres jest przed ale w środku pokoju jest miła atmosfera. Potem jeszcze wtargnąłem na numizmatykę. Coś o monetach za Zygmunta III i Stefana Batorego było itp. Niesłuchałem zbytnio. Jutro znowu zaliczanie. W poniedziałek na paleografii, na którą dotarłem spóźniony i przemoczony, doktor mi w notatki zerknął. Albo chciał moje postępy sprawdzić albo chciał przeczytać moje cudne komentarze. Naszczęście nie zrobiłem ich tego dnia. Wczoraj na zajęciach z kultury materialnej gadaliśmy o sposobie żywienia w nowożytności i z czego się co wyrabiało itp. Pod koniec wszyscy byliśmy głodni. Dobra nauka goni mnie. Rano o 7 trzeba wstać, a jeszcze pieskowi jednemu jeść zrobić (drugi ma zapalenie żołądka i jest na głodówce) i królikom klatkę z bratowa wyczyścuić. Wieć pozdro i trzymka się do następnej notki. W Gdyni ostatnio często mgły są.....pod domem prawie że ciagle dziki widuje. Paps

Spacer
Autor: canis
23 kwietnia 2006, 22:40

I znowu piszę, ostatnio trochę rzadziej, ale piszę. Cóż znowu szkoła się zaczęła. W czwartek poszedłem spać ok. 3. W piątek obudziłem się o 6:30, czyli spałem jakieś 3 i pół godziny. O 7:20 jednak wyszedłem z wyra a o 7:50 wyszedłem z domku. Na uczelni byłem ok 8:30. O 9:00 wszedłem na konsultacje, aby zaliczyć pierwszy temat: konferencja pokojowa w Paryżu z 1919 roku. Przyznam sie, że dobrze nie byłem przygotowany, ale trafiłem na wyrozumiałego wykładowcę, który mi pewne sprawy wyjaśnił przy okazji. Z trudem zaliczyłem temat; w pewnym momencie myślałem, że mi nie zaliczy, ale udało się. Za tydzień idę z kolejnym tematem może nawet dwoma. O 9:45 miałem seminarkę. Ponieważ nikt nic nie przygotował, a osoba która miała referować coś nie pokazała się spedziliśmy na gadaniu o róznych sprawach na luzie. Jakiś student z III roku palną taka gafe, której chyba nie zapomnę długo. Według niego, w każdym razie tak powiedział mimochodem, że w Wilnie mówi się po wileńsku. W sumie to dziwne, bo on pisze mgr o Wilnie a nie wie w jakim języku się na Litwie posługują???? Może w Gdańsku się mówi po gdańsku a nie po polsku????. Promotor kazał mi przygotować strukture pracy magisterskiej. Na pierwszym Sokratesie z pania doktor był temat poświęcony Ukrainie w latach 1772-1921. Drugi Sokrates z panem doktorem dotyczył prawosławia w epoce nowożytnej. Tak myślę, bo pół lekcji przespałem. Po skończeniu zajęć o 14:45 spotkałem się z Aniołem Stróżem na wydziale i poszlismy do IKEI, a raczej pojechaliśmy. Ja byłem raczej półprzytomny. W IKEI zjedliśmy obiad, ja wypiłem 2 kawy, trochę pomogło. Po 18 wracaliśmy do domu. Po 19 dotarłem w zacisze mojego pokoju. Na gg nie chciało mi sie klikać z nikim, nawet z matroną (ok. północy się odezwała). Po północy wyłaczyłem kompa i tv pooglądałem. Po 1 zasnąłem po ciężkim dniu. Sobota, w sumie wstałem o 12 i o 13:40. Dostałem paczkę, która kupiłem na allegro: pięciotomowa Historia Koscioła. otem sprzątnąłem burdel książkowy. Wieczorkiem spacer z psami. Niestety zauważyłem, że pies brackiego, który od 2-3 dni taki markotny był i spał na okrągło, wydala kał z krwią i właściwie jakby woda się z niego lała. Zaniepokoiłem się. Wróciłem do domu to zadzwoniliśmy do weterynarza i kazał psa przegłodzić. Dziś już lepiej sie czuje. Na spacerze towarzyszył mi Anioł Stróż. Niedziela....dziś książki mi towarzyszą od 13. Jak brałem prysznic zdawało mi się, że objętość brzucha mi się chyba zmniejszyła. W sumie mało jem i ciągle przez to od brata i bratowej dostaje po głowie. Uważają że wyląduję w szpitalu przez to jedzenie tylko chleba ryżowego i sałatki lodowej. Czasami zdarza mi się zjesc cos innego. Biore witaminki. Nie narzekam na jedzenie. Ziemniaki mi się przejadły. Od miesiąca nie mogę ich do ust wziąść. Poza tym nic ciekawego nie mam do napisania. W sumie w Gdyni jest Słońce ale jeszcze zimnawo trochę. Oki, jest wieczór, wracam do książek i pozdrawiam czytelników. Narazie nie mam czym Was zaskoczyć jak to bywało dawniej. Pozdro 

Po świetach
Autor: canis
19 kwietnia 2006, 01:20

Hejka. I po świętach. Dla mnie były to swięta nad wyraz pracowite. Od południa do późnego wieczora nad książkami ślęczałem. Nawet schudłem 2 kg. mało jadłem. Tylko sniadanie i kolację. Obiadów nie było. Brat i bratowa jeździli do teściowej i bratowej rodzinie a ja w domu siedziałem. Babcia nie świętowała. Swoja święconkę oddała w całości psom, hehe. Martwi mnie zdrowie mamy, w Anglii dopadł ją artretyzm postępujący, a tam leczenie nie jest takie ja w Polsce. Dlatego musimy leki wykupić i wysyłać. Tam na wszystko wręcz daja ibuprom za 7 funtów 6 tabletek. Dziś trochę odpocząłem. Wyszedłem z domu, po bibliotekach połaziłem z Aniołem Stróżem. Nawet miło czas spędziliśmy i wspólnych znajomych się doszukaliśmy hehe. Dziś mnie oczy bolą bardzo, chyba od tego ciągłego czytania. W maju mam wizytę u mojej pani doktór hepatolog, muszę ja nakłonić aby zleciła badania miedzi w moim organiźmie. W sumie w niedzielę mnie coś wkurzyło bardzo, choć dziś byłem tym trochę zaniepokojony tylko. W sumie to trochę mnie zraniono, ale jestem zbyt mądry, że tak powiem, że na wszystkich się gniewać. Poprostu nie lubię jak ktos o mnie opinię wysuwa z tego co inni mu gadają o mnie a potem tego nie zweryfikuje u źródła do którego ma dostęp (czyli mnie w tym wypadku) i stawia wyroki swoje, które ranią. W sumie mi się zrobiło "niedobrze", ale bardziej to uderzyło mojego przyjaciela, co mnie bardziej wkurzyło. Dziś miałem spokojny dzień, obiadu nie jadłem (był przed 22). Brat zapomniał posolić ziemniakow i "kurwami" rzucał, że bratowa nie posoliła ziemniaków bo gadała przez 20 minut ze swoją matką. Hehe. Mnie ostatnio codziennie wieczorami głowa boli, staram się nie brać tabletek przeciwbólowych, chyba, że już naprawdę ból jest nieznośny. Prochy mnie osłabiają, nigdy nie lubiłem tabletek, bo po nich bardziej ospały i zmęczony bylem, więc staram się je jak najrzadziej brać. Ostatnio wątroba mnie pobolewa, to tylko takie kłócie, ale jest niewygodne. Cóż od wątroby inne organy ulegają "uszkodzeniu", nawet po części wzrok - okulista też mi powiedział, że jeśli w ciągu 3 miesięcy mi poszedł wzrok z "-2.0" diopri do "-4.0" to pewnie z watroba jest to powiązane. Jutro znowu do szkoły.....jestem tym "bardzo uradowany", nie miałem w święta dużo odpoczynku a teraz w ogóle nie będę go miał, prócz może tych 4-5 godzin w nocy podczas snu. Jest późno a ja ziewam już....położę się za niedługo a tymczasem pozegnam Was czytelnicy i przepraszam za moją małą obecność na blogu lub gg, ale czasu mi brak szczerze mówiąc. Gorzej, bo mi koledzy/kolerzanki wypominają, że się do nich w ogóle na gg nie odzywam, co mnie denerwuje trochę. W sumie jak ktos będzie chciał ze mną pogadać to wie jak się kontaktować, zawsze odpowiadam, ewentualnie przeproszę. Słucham Krawczyka w tle....gęba mi sie uśmiech, czasami ziewnę sobie. Od matrony dostałem torbę. Jest czarna, ma trochę miejsca, różne kieszonki. Teraz jak się wypogodziło zastanawiam się czy na te cieple dni mam buty czy trzeba cos kupić. Jestem zupełnie nie rozeznany co mam a czego nie, i tak jest zawsze na wiosnę i na jesień i zime, że nigdy nie wiem jakie kurtki mam i jakie buty. Idę bo głowa mnie boli, a o 7 pobódka. Pozdrawiam i zyczę miłej nocy lub miłego dnia. 

Uśmiech
Autor: canis
12 kwietnia 2006, 21:54

Piszę aby się jednak pochwalić. Dziś przystąpiłem do zaliczania przedmiotu Historia Rosji. W sumie na dziś miałem wykuć materiał obejmujący dzieje Rosji od Ruryka i teorii normańskiej i antynormańskiej do panowania Iwana IV Groźnego. Materiał przeczytany, wykuty. Od ok. 14:12 czekałem pod drzwiami pana doktora. Konsultacje zaczynał od 14:45 ale przyszedł ok. 14:50. Pokazałem się, że jestem i chciałbym zaliczać dziś. Wolałem się od razu pokazać, bo jak to w nawyku pana doktora jest to by wywiesił karteczkę "zaraz wracam" i wrócił by pod koniec konsultacji. Ok. 15:00 wszedłem żwawym krokiem do pokoju. Zapach kawy, którą zrobił sobie pan doktor był tak przyjemny, że jeszcze pewniejszy byłem. Po zapachu wnioskuje, że to chyba Tchibo była, ale tego gatunku nie pijam. Ponieważ nie byłem zapisany do żadnej z grup ćwiczeniowych zdziwiłem się że mnie wpisał do jakiejś grupy nie pytając o nazwisko. Zdziwiło mnie to że poprawnie nazwisko napisał.....czyżbym był znany na swoim kierunku, heh; w sumie najlepiej mnie kojarzy pani z lektorium, dziekanatu i zastępca dr ds. studentów i kilku wykladowców. Choć po nazwisku to mało mnie kojarzy, po imieniu bardziej. W każdym bądż razie pierwsze pytanie dotyczyło teorii normańskiej. Powiedziałem co wiedziałem, potem trochę nakierunkowanie dostałem na czasy Monomacha w odniesieniu do ów teorii. Drugie pytanie dotyczyło czasów Iwana. Miałem powiedzieć co to jest "Stogłow" czy "Stogław". Powiedziałem o tej reformie kościelnej co wiedziałem, trochę tu nawet więcej mi powiedział pan doktor. Trzecie pytanie dotyczyło oceny postaci Iwana Groźnego. Moja ocena było trafna. W sumie o 15:07 wyszedłem z pełnym uśmiechem na twarzy. Nie polazłem na numizmatykę. W drodze powrotnej się śmiałem, a raczej pojawił się "niezmywalny" uśmiech na twarzy. W sumie to pierwsze podejście było najtrudniejsze. Za tydzień dalej historię Rosji zaliczam. Jutro tez idę coś zaliczać dlatego idę zakuwać. Potem idę do najmniej lubianego lekarza - stomatologa. W sumie aż tak ząb mnie nie boli po co mam iść do stomatologa???? Ale "familia" Anioła Stróża mnie zmusiła i postawiła przed faktem dokonanym. Może miło zacznę dzień ale skończe fatalnie, bo wizyty u dentysty nie są miłe. Pozdro for All.....i jeszcze raz Wesołych Świąt, bo nie wiem kiedy nabazgram tu 

Zmęczenie
Autor: canis
10 kwietnia 2006, 02:33

Czas...zawsze go brakuje. Ostatnio nie mam czasu. Poprawiłem organizację trochę, jednak jeszcze nie wszystko zrobię co zaplanowałem na dany dzień. Wiem, że mam tylko 4 przedmioty do tyłu. Resztę powinienem zrobić. Ćwiczenia zaliczę, egzaminy niektóre na wrzesień, październik będą. W sumie 6 egzaminów mam, heh. Nie załamuję się. Choć zmęczony jestem. Ostatni tydzień mnie męczył. Codziennie w nocy śniły mi się koszmary. Budziłem się po 4-5 razy w nocy zlany potem. Myślałem, że wariuję. W czwartek byłem na zajęciach o 16:30, nawet fajnie było, choć o 18:00 się kończą co jest wkurzające. W piątek poszedłem na seminarkę, ale promotor zachorował więc półtorej godziny miałem czekania. Sokrates nawet jakoś zleciał, mało sluchałem, mulio mnie. Po zajęciach byłem w goscinach u Anioła Stróża, na obiad pizza domowa była. Przyznam się, że lubię u niego fotel, ostatnio na pół godziny odleciałem na nim. Martwi mnie, że jestem małomowny a nie rozgadany. W sumie ostatnio przemęczony. Weekend był w miarę ciepły. Wczoraj sprzątanie. Okna pomyte, no tylko u mnie nie bo mi się nie chce. Ponieważ mam okno od strony podwórka z tyłu domu więc mi się niky nie gapi w okno. Pewnie bym umył, gdyby od frontu było. Potem nauka. Skończyłem ok. 3 w nocy, a do ok. 5 nad ranem czytałem w łóżku "Harry Potter i Zakon Feniksa", heh. W niedzielę wstałem punkt 12. Po 13 nauka. O 14 z minutami poszedłem drzewo zbrackim porabać i znowu w książki i tak do 23. Dziś mama na gg się odezwała, ale mało gadała bo zmęczona była. Była w Londynie u lekarza i oznajmili jej, że ma artretyzm postępujący. Nieciekawie. Bracki dalej wybrzydza w pracy. Ostatnio takie taksty padają, że śmiać się chce. On za 600zł nie pójdzie do pracy, bo siedzac w domu ma 800zł za wynajem garażu i pokoju, hehe. Albo wymówka, że on nie możeteraz podjąć pracy bo trzeba z babcia po lekarzach jeździć. Cóż, bratowa pracuje od 10 do 19. Ja wychodzę 9-11 z domu, wracam po 19-20. Tylko bracki ma prawko. Ale te jego wymówki wszystkich wkurwiają. Szczerze to jakoś wątpię aby znalazł pracę. Ciekawe jak on chce rodzinę utrzymać???? Bo jak ja dostanę kiedyś prawko to garaz ten który jest wynajmowany rekwiruję. A pokój, jak babką za przeproszeniem zostanie wezwana w niebiosy też rekwiruję bo będę remontować abym mógł tam zamieszkać, w końcu parter należy do mnie. Jakoś nie mam zamiaru mu pomagać finansowo. Nie jestem jak matka, ze kasę sypnę. Oj nie, jestem bardzo wrednym bratem. Jeśli o kasę chodzi, to z bratem w ogóle nie ma sensu wchodzić w układy, pozyczki itp. Z innej beczki. Zbliżają się święta. Ja będę w domu zakuwał, może trochę odpoczne i się zregeneruję. Przydałby mi się masaż bo mnie kark i plecy nawalaja dziś. Dobra idę sie położyć, bo znowu będą problemy ze wstaniem, mimo, ze na 15 mam hehe. Napiszę cos w przerwie świątecznej, może w niedzielę lub poniedziałek. Życzę Wszystkim czytelnikom miłych, pogodnych, spokojnych i ciepłych Świąt.

P.s. Chyba wypatroszę króliki, hehe....ciekawe czy sa smaczne te szkodniki, a po 2 latach bym je wyrzucił ze swojego pokoju lub udusił w sosie własnym i dał psom. Ale okrutnikiem nie jestem, jeszcze. Idę zwalić psa z łóżka i się kładem z książką w ręku. Dobranoc

Niewyrabiam
Autor: canis
05 kwietnia 2006, 20:31

Już nie wyrabiam. Nie mam sił, słabnę. Nie daje rady, ciagle brakuje mi czasu na naukę i odpoczynek. Jestem całymi dniami poza domem bez jedzenia, czasami sniadania po 19 jem, hehe. Nie to, że mam doła, poprostu nie wychodzi mi nic ostatnio. Mam kłopoty aby się skupić. Ciagle głowa mnie nawala, i spada mi ten cholerny cukier. Rano mam kłopoty aby się dobudzić, a niestety chodzę spać o 3-4. Wstaje 7-8. Do domu wracam 19-20:30. Sił mi brak. Może ta pogoda tak na mnie działa, nie wiem. Ostatnio na nic czasu nie mam, jestem markotny, małomówny, czasami dogadać się ze mna nie można. Babka wróciła ze szpitala i juz marudzi, że nie karmię dobrze psów. Wróciłem po 19 a ta mi każe psom jest dać bo one głodne są. W sumie ona wyznaje takie rozumowanie, że psy powinny dostawać śniadanie, obiad i kolację i jak sa głodne ciasteczka między posiłkami. Wkurwia mnie to. Jutro cały dzień do 18 na uniwerku spędzam, przerąbane. Dobra nawet mi się pisać nie chce, idę muzy posłuchać....moze się pouczę, a raczej napewno do 2-3 się poucze a o 7 wstanę. Chyba ze snu zrezygnuję i na kawie będę pracować. Nie wiem jak czasu mam dookoptować, źle sobie go jednak organizuje, że mi nie starcza go. Oki, spadam. Przed weekendem nic nie nabazgram tu więc życzę Wszystkim miłego tygodnia.

Już rok
Autor: canis
02 kwietnia 2006, 19:02

Zaniedbuje bloga, ale nie mam czasu aby pisać częściej, nawet ostatnio brakuje mi czasu aby poczytać innych blogi. W sumie zmieniłem się trochę. Na gg jestem ale "ukryty"....ale i tak się nikt o mnie nie martwi. Na uczelni spędzam ostatnio duzo czasu, na ogół do 18 mam zajęcia. Mam kłopoty z rannym wstawaniem, muszę się poprawić. W tygodniu nic ciekawego sie nie wydarzyło u mnie, spokój, nauka, szkoła. Jest ładna pogoda, ciepło się robi, częściej jest słońce. Początki wiosny. Od poniedziałku babcia jest w szpitalu więc mam dodatkowo jednego psa do wykarmienia. Ale babcia jutro wraca więc trochę luźniej będę miał. Dziś rocznica śmierci papieża i trochę mi się przypomniało to co rok temu było w tv pokazywane i popatrzyłem też na swoje poczynania w przeciagu tego roku. Zmieniłem się, jasne, że była pomoc, ale zmieniłem się i chyba na lepsze. Ale nie lubię się przechwalać, wolę być skromny. Ostatnio kawy mało piję. W tygodniu czasami jeden kubek dziennie lub wcale za to w weekendy 2-3 kubki kawy na dzień. Przerzuciłem się na herbatę czerwoną i Ice Tea. W domku zaczynają się powoli porzadki wiosenne i sprzątanie. Dziś w nocy chimik mi zdechł. Znalazłem go zwisajacego z drabinki głową w dół. Poniewaz był, a raczej była sztywna juz ciężko mi było jej łapę z drabinki odkręcić. Cóż ponad 2 lata żyła więc to normalna kolej losu. Klatkę już wyczyściłem i do schowania jest przeznaczona. Nie chcę więcej chomika ani dodatkowo jakiegoś zwierzaka, mam teraz mało czasu aby psom poświęcić go. Dobra nie będę sie rozpisywał i w ten spokojny niedzielny wieczór juz się pożegnam. Mam nadzieję że uda mi się za kilka dni coś napisać, lub w weekend. W tygodniu zbyt zjechany jestem jak wracam po 19-20 do domu.

Więc pozdrawiam i zyczę miłego wieczorku i spokojnego poniedziałku.