Archiwum luty 2006


Niesmak
Autor: canis
28 lutego 2006, 23:15

Muszę się ograniczyć od pisania na blogu, choć jeden profesor od historii nowożytnej twierdzi, że pisanie pamiętników szczególnie codziennie albo z częstymi wpisami stanowi dobry materiał do badania życia codziennego danej osoby. Dzień się nieciekawie kończy. Miałem mieć wykład o 17:00 ale poczekałem z resztą towarzystwa do 17:45 kiedy zjawił się wykładowca. Spóźniony bo mu kolejka uciekła. Do 19 był wykład, potem zapisywanie obecnych. W domu było o 20 gdzieś. Trochę zmęczony. Dziś kurewsko zimno jesy, wczoraj też było. Dziś ostatki. U brackiego i bratowej jest śledzik i przyszli ich znajomi. Ja też byłem zaproszony, ale nie chcę, nie poszedłem, choć to w drugim pokoju; jeszcze by znowu jakies gadane było z brata strony czy coś. Nie chcę się kłócić czy bić. Nie wiem czy komuś z bratową powiedział co w piątek się stało, ale wiem, że to papla i czuję się niepewnie w towarzystwie ich znajomych. Pozostał jeszcze niesmak. Mimo jakoś rozmawiamy normalnie, choć z bratem unikam kontaktów. W sumie nie wiem jak teraz mają wyglądać nasze relacje. Jestem teraz trochę zdezorientowany. W sumie to zastanawiam się czy to normalne, że bracia którzy mają 25 i 27 lat jeszcze się biją. Ja nie lubię się bić. Bracki kocha afery i bijatyki. Raczej podczas awantur potrafi nawet swoją komórą o podłogę walnąć jak się wkurza i nie ma mnie aby się wyrzyć. Jednym słowem popierdolony czub, który powinien się leczyć. To większość by powiedziała. W rozmowie z matką w niedzielę dostałem poradę abym się zgłosił do psychologa i pogadał o swoich problemach. Kurde takie gadanie mnie wkurwia. Podejście maja chore. Ale zawsze sądziłem, że nie ma co gadać z osobami, które nic nie wiedzą z danego tematu a mają już swoje zdanie wypracowane. A jednak wypadało by poszukać w literaturze czy necie informacji a potem przystępować doi dyskusji. Tak ja podchodzę do sprawy. Kiedyś miałem gadać z kolega o jego problemie nałogowym (narkotyki) to przeczytałem 3 książki o tym problemie abym wiedział co nie co. W Gdyni kino zamkneli....makabra, ponoć coś z dachem się stało hihi. Dobrze że jest Gdańsk jeszcze. W sumie nie lubiłem Gdańska. Ale zaczynam go lubić od miesiąca, poznawać po troszku. Choć bilety na komunikację mają tragiczne hehe. Wkurza mnie pogoda a raczej temperatura. Gdzie jest ta wiosna????? Już marzec jest a tu zima. Jutro mam tylko numizmatykę potem wolne. Jedne zajęcia i wolne hehe. Dobra, idę polenić się. Paps i pozdro dla czytelników 

Samotność
Autor: canis
27 lutego 2006, 20:02

Zastanawiam się czy tylko ja nie mogłem przez weekend wejść na bloga czy to jakaś ogólna usterka. Ale dziś już wszedłem i chyba dobrze mi zrobiło niepisanie na blogu przez weekend. Właściwie to nie wiem co napisać. W domu jakoś leci, nie bijemy się, nie kłócimy choć niesmak pozostał. W sobotę pojechałem do mamy mieszkania odprężyć się w wannie, poleżeć w spokoju, pomyśleć....ale miło było. W sumie może to normalne może nie, ale myślę o dziewczynach, a raczej chciałbym jednak taką osobę płci żeńskiej mieć, może by mi to jakoś pomogło, jednak teraz i mało czasu miewam i jakoś boję się. W sumie już nic nie wiem, zgubiłem się totalnie. Skupiam się na nauce, robieniu zaległych notatek, przygotowywaniu się do zajęć. W przyszłym tygodniu mam egzamin z dydaktyki i muszę się przygotować do niego. Zazdroszcze tym co mieszkają na południu, na Pomorzu znowu śnieg spadł. Trochę mnie to już męczy, tęsknie za wiosną. Co do spraw szkolnych zaczeło mi się podobać chodzenie na zajęcia, szkoda że nikogo tam nie znam, nie mam nawet do kogo się odezwać. Wczoraj późnym wieczorem dostałem maila od dziewczyny która na zajęciach prezentowała sylwetkę Franklina Delano Roosevelta z materiałami do tej biografii. Poprosiłem ją aby mi na maila to przesłała bo było niezłe. Dziś dotarłem w mury uniwersyteckie i się okazała że zajęcia na 15 są odwołane. Na łacinę nie miałem książki (jeszcze nie zakupiłem jej, bo nie ma w księgarni) więc czas wolny wypełniłem też ciekawie. Trochę w bibliotece poczytałem. Dobra, bo musze na jutro się przygotować i nie chcę się rozpisywać. Do bijatyki nie chcę wracać, wystarczy że jeszcze odczówam ból. Tak naprawdę to nie wiem na jakim etapie jest sytuacja w domu, czy poprawi się czy to chwilowa cisza. Nie wiem na ilu osobach mogę polegać jakby coś się stało, poprostu czuję się sam, sam muszę stawić temu czoła, czyli właściwie samotność jest chyba mi pisana. Ale jednak wolałbym samotności uniknąć, choć narazie czuję się jak odludek, kosmita, obcy gdziekolwiek jestem. Kończe na dziś. Pozdrawiam i życzę miłego wieczorka 

Bijatyka
Autor: canis
24 lutego 2006, 20:56

Nie wiem co napisać. Ale napiszę, choć nie jest mi łatwo. Na uczelni jak byłem miałem dobry humor i nastrój. Oddałem w lektorium książki pani Ani. Powiedziała mi, że za przetrzymanie 5-6 książek kara pieniężna by wynosiła 60zł, a kara na wypożyczenie, czyli nie mógłbym wypożyczyć książek, jakieś 12-14 miesięcy. Ale skończyło się, że nie dostałem kary. W sumie to już chyba z 8-9 raz uniknąłem kary u pani Ani. Potem poszedłem na zajecia typu "Sokrates" - wykłady w języku angielskim. Przyszły 4 osoby się zapisać. Ja czwarty. Pani magister popatrzyła tak na mnie i po angielsku oczywiście, "czy my się już nie spotkaliśmy?". Ja na to, że "byłem u pani na zajęciach we wtorek" (z tą Panią mam ćwiczenia we wtorek). Kobieta uśmiechnęła się zakłopotana i dodała: "ooo teraz Pana sobie zapamiętam do wtorku". Adresy mailowe pozbierała od 4 zainteresowanych osób Jej wykładem i tematykę poprowadziła o stosunkach amerykańsko-polskich od początku XIX wieku do 1989 roku. Ale to tak ogólnie. Oczywiście jak doszła do lat 1905-1948 to na mnie uwagę zwróciła. Mieliśmy na ćwiczeniach we wtorek o Roosevelcie i jego polityce podczas II WŚ. Więc wiedziała, że ja wiem więm do mnie kilka pytań skierowała. Zabawnie było. Jeszcze nie wiem, czy to dobrze dla mnie skoro mnie zapamięta. Potem poszedłem do Pani dyrektor ds studentów o coś się spytać. Zaczepiłem Panią dyrektor a Ona: "ooo to Pan, zapraszam". Zaraz do mnie z tekstem: "ooo zmienił Pan fryzurę, lepiej w niej Panu (tu musiała mojego jeżyka pomacać - nie lubię tego)....i nowe okulary, no zdecydowanie lepiej Pan wygląda niż wcześniej". W sumie ona chciała pogadać ale przeszkodziła nam inna pani doktór wiec po spytaniu sie tego co chciałem pożegnałem się. Trochę pokrciłem się na uczelni i pojechałem do domku. No właśnie. Ostatnio nie chce mi się wracać do domu. Od 3 dni się kłócę z bratem i bratową. Tzn oni mi zarzucają, że nic nie robię. Bo to fakt, nic. Niestety fizycznie po przesiedzieniu od rana do 18 na uczelni jestem zmęczony. Przychodzę po 19 i chcę chwilę odpocząć, potem na ogół uczę się. Dobra, no nie wynoszę śmieci itp. Ale przejdę do tego co się odbyło niedawno. Przyszła bratowa do domu po 19. Bracki niby "normalny" ni stad ni zowąd kapciem mnie uderzył w ..... (krocze heh). Nie wiedziałem co mu odbiło, bratowa też nie. Zaczeliśmy się bić, wyzywać, krzyczeć. Bracki mnie wyzwał od ciot, pedałów itp. Twierdzi, że jakiś kolega dziś do niego zadzwonił i widział jak się na ulicy całowałem z jakimś chłopakiem (większego kretyństwa nie słyszałem). Bracki rozwalił mi nosa. Zadzwonił do mamy do Anglii na komórkę a ta zaraz zadzwonił na domowy. Rozmowa z matka była spoko. Ona zrozumiała mnie. Powiedziałem jej, że jestem biseksualny i jeszcze nadal szukam dziewczyny, że narazie skupiłem się na nauce i sferę uczuciowa odstawiłem na bok. Bo tak zrobiłem. A to z kim sypiam to moja sprawa. I to, że jak rozmawiam z chłopakiem czy bywam z nim na mieście nie oznacza, że zaraz z nim sypiam. Kurde, bracki ma znajomych a mi ich zabrania mieć. Co mam do kurwej nędzy mieć ich tylko na GG???????? Wkurwiłem się dziś. Jeszcze raz a na policję to zgłoszę. Mam go w dupie. Sam nic nie robi. Powiedział, że z gejem mieszkać nie bedzie i że dom jest jego, ale przeliczył się heh. W sumie comming out był drastyczny. Ja go nie prowokowałem. On nie rozumie orientacji homoseksualnej i biseksualnej. Jest debilem do potęgi entej. Teraz nikt się do mnie nie odzywa. Głowa mnie napierdala, nos boli. Siedzę w swoim pokoju. Mam dość życia czasami, nikt mnie nie rozumie. !0 lat walczyłem ze swoja seksualnością, jednocześnie będąc bardzo zamknięty w sobie odtraciłem ludzi od siebie, byłem sam ze swoimi problemami. Teraz zostałem też sam. Napisałem esa do kuzyna, który wie o mnie. Napisałem mu co się wydarzyło, odpisał, że mogę na nim zawsze polegać. On narazie znalazł dziewczynę i próbuje w tej stronie. Mi się chce płakać, myśli o nauce są zamazane teraz. Śmierć była by dobrym wyjściem. Jednak bym uciekł tanim kosztem od problemów. Problemom trzeba stawiać czoło. Szkoda, że sam zostałem, bez wsparcia. Czy się boję, tak boję się i to bardzo. Ale wolę stracić rodzine niz pożegnać się z życiem tanim kosztem. Nie wiem co mam robić. Nie chcę się wyprowadzać. Boję się. Narazie spróbuję, choć dzis to nie jest łatwe, skupić się na nauc. W domu....nie wiem. Teraz wiem, że matka i jeden kuzyn mnie rozumieją, co dalej, nie wiem. Jestem wręcz zagubiony. Boję się. Ale nie będę się poddawać. Jestem słaby to prawda i nerwowy, a na pewno wrażliwy. Wiedziałem, że kiedyś się dowiedzą, ale bracki się pierdolonym chamem zachował. Mam go w dupie. Dobra, muszę się wygadać, wypłakać....a potem skupić na nauce.Pozdro 

Zmęczenie
Autor: canis
23 lutego 2006, 20:30

Dziś od ok. 12 do 18 spędziłem czas na uczelni. Trochę psychicznie zmęczony jestem, ale daję jeszcze radę. Wracając do domku wstąpiłem do McDonalda, chciałem coś ciepłego zjeść. Wziołem kawę czarną dużą i w drodze powrotnej piłem, tego mi trzeba było hehe. Po 19 byłem w domku, z bratową praktycznie przed furtką się spotkaliśmy (ona z pracy wracała). Z brackim się pokłóciłem. Siedzi całe dnie w domu, ogląda tv i śpi, no czasami coś zrobi. Ja przychodzę do domku po 19 zmęczony a ten mi każe (!!!!) śmieci wynieść bo pełno jest. Oczywiście ja nic nie robię, bracki najwięcej robi. Bo mnie nie ma całymi dniami w domu a jak przyjdę to nic nie robię, taką tezę wysuwa. Cóż on nie bierze pod uwagę, że do zajęć trzeba się przygotować, że na zajęciach nie siedzi się na ogół dla przyjemności i wysiedzenie 90 minut czasami jest trudne. Teraz do mnie pretensje że psom dziś nie chcę zrobić jeść. Ale mam trochę na jutro do przygotowania się i czasu mi brak a one więcej ode mnie jadły dziś. Doszedłem do wniosku, że jak bracki nie pracuje to się rozleniwił do granic możliwości i najlepiej wszystko na me barki zrzucić. A jak pracuje to po pracy śpi i ma do wszystkich pretensje (bo musi pracować). I tak źle i tak niedobrze. Ale ja zawsze winny mam być, ja nic nie robię itp. I nie będę nic robił, bo jeśli mam pozaliczać wszystko z pierwszego semestru to muszę nawet spanie ograniczać, bo się nie wyrobię inaczej. Jest tego trochę. Narazie nie opuszczam zajęć, ale przystosowanie się jest trudne. Od przyszłego tygodnia chcę zacząć już zaliczać pomału zaległy materiał. Kurde, zmęczony jestem. Moje biurko jest zawalone od kilku dni książkami i zeszytami i kserówkami. Doszedłem do wniosku, że na króliki bratowa powinna łożyć. Ja nie mam już czasu aby w czwartek czy piątek pojechać po zakupy dla zwierzaków. Psom będę kupował w poniedziałek rano, to jedyny dzien kiedy mam czasu trochę. Bratowa niech się o króliki sama martwi. Ja nie mam sił do tego. Znowu rano padał śnieg, a ja glebę zrobiłem pod domem rano. Trochę na uczelni się dziwnie teraz czuję, bo kolega noel "cwanym" sposobem dowiedział się jak Ja wyglądam. Czuję lekkie zaniepokojenie, nie lubię jak ktoś ma przewagę nade mną. Ale może namówię Go na ujawnienie się, heh. Zobaczymy. Cóz, przyznam się, że nie jest tak źle bywać na zajęciach, gorzej wykładach, bo można rozwijać i korygować swoje poglądy na pewne sprawy. Dyskusje, polemiki są fajne. Nawet nie przeszkadza mi to że miewam zajęcia od rana do 18. Boję się, że nie wszystko mi się uda, ale będę próbował. Jutro idę oddać książki pani Ani do lektorium, pewnie da mi szlaban na wypożyczanie woluminów do końca roku akademickiego. Ale moze....z czasem odblokuje mi szlaban. Zobaczymy. Nie będę więcej gryzmolił, bo na seminarkę się chcę przygotować. Pozdro dla Czytelników.  

Bieganina
Autor: canis
22 lutego 2006, 20:58

No tak, opisuję com robił....dla zasady. Wstałem......nie.....brutalnie mnie obudzono o 7 rano. Gdzieś o 8:15 zwlokłem się z wyrka. Szybkie mycie, golenie i znowu bez śniadania wybieg z domku ok. 8:45. Dziś "zająca nie złapałem" aczkolwiek znów ledwo co zdążyłem na kolejkę. Dotarłem na 9:45 na wykład międzywydziałowy "Teatr pozorowany czyli wstęp do teorii teatru telewizji". Wykładowca puścił film z serki teatr w telewizji czyjakoś tak. Film był o Gombrowiczu i jego "wynaturzeniu" bo nie zakładał butów. Raczej były momenty śmiechu, trochę historii nałożonej było. W sumie listy obecności nie było, facet stwierdził, że to są zajęcia tylko na "zal" i nie ma znaczenia kto chodzi, heh. W połowie filmu przysnąłem, ale spoko, pod koniec byłem obudzony. Po wykładzie pojechałem do Gdańska Głównego do Zakładu Historii Sztuki, mam tam pewną zaległą sprawę, ale tylko orientacyjnie o godziny się dowiedziałem pewnego człowieka którego poszukiwałem. Kolejnym przystankiem był Zakład Pedagogiki. Dowiedziałem się, że nie muszę chodzić na ćwiczenia z pedagogiki (bo mam zaliczoną na ocenę z jakiś ubiegłych lat), więc mi tylko przepisza ocenę. Za to dowiedziałem się, że egzamin jest ustny i zawiera raczej sporą ilość "zbędnego" materiału do nauki. Następnie piechotą poszedłem do Zakładu Psychologii, gdzie w połowie dowiedziałem się co chciałem. Na 14 wróciłem na swój wydział. Czekałem na numizmatykę. Na zajęciach układałem sobie coś w głowie, notatki robiłem jakieś, rysunki, itp. Ziewałem trochę, kimałem heh. Wróciłem do domku po 17 i się kimnąłem. Po 19 wstałem. No nie "brutalnie mnie obudzono". Bratowa zrobiła mi kawę i pod nos mi podsunęła a ja spałem. Zapach pobudził mnie i przestraszyłem bratowa a kawa polała mi sie na brzuch i rękę, heh. Teraz się pokłóciłem z bratowa o "późny obiad". Dobra ide zjesc. Głowa mnie nawala dziś jeszcze. Paps, i do jutra 

Upadek
Autor: canis
21 lutego 2006, 18:24

No, dziś wcześniej piszę, bo potem mogę aczkolwiek jeszcze nie wiem, czy będę zajęty. Więc obudziłem się 8:15 gdzieś. Rano, lenistwo, ciężko zerwać się z łóżka....poleżałem sobie tak kimając do 9:15. W wielkim pośpiechu umyłem się, zebrałem łóżko i o 9:35 wyszedłem z domku bez śniadania, na które czasu nie było. Wiedziałem, że powinienem z 5-10 min wczesniej wyjść. Podjechałem do kolejki SKM jeden przystanek trajtkiem i ....w momencie jak miałem jakieś 100-200 metrów do schodów na stacje kolejową to pociąg przyjechał. Oczywiście szybko biegłem. Zbiegając po schodach na peron, mając jeszcze 4-5 schodków przed sobą nogę na krawędzi stopnia położyłem i pach...leżałem na pieska, kolano zdarte, spodnie ubrudzone. Pojechałem na zajęcia, w WC przeczyściłem spodnie na mokro aby nie było widać za bardzo. Obolały. Zajęcia z historii powszechnej po 1945 roku były ciekawe, prezentacja postaci prezydenta Roosevelta i ustanawianie ładu po II WŚ interesującą były przeprowadzone. Potem od 12:45 do 15:00 miałem okienko. Trochę pokręciłem się na wydziale i poszedłem na jakiś obiad, bo planowo po 19 miałem wrócić. Po przerwie zajęcia z historii kultury materialne, raczej zajęcia organizacyjne to były ale w atmosferze zabawnej. Na wykład na 17:00 nie chciało mi się czekać więc wróciłem do domku. Mam cosik do porobienia, heh. Muszę się ogolić, bo zarosłem troszkę a rano czasu nie było. Jutro mam prawie 4 godziny przerwy między zajęciami, heh. Może kawkę zrobię. Muszę ją ograniczyć. Śnieg topnieje, tak mi się wydaje że na dobre. W Trójmieście trochę wiatr zimny daje po uszach, szczególnie dokuczliwe to jest jak się szalika i czapki nie nosi. Muszę jeszcze na jutro koszulę jakąś wybrac....ostatnio lubię w koszulach chodzić. Ledwo do domku przyszedłem a bracki mnie do roboty fizycznej chciał zagonic. Oczywiście zaprotestowałem i sam siedzi. W końcu pracy nie ma i może porobić trochę. On tylko siedzi i ogląda namiętnie seriale wszystkie praktycznie, a nawet jednego odcinka nie może przegapić bo się wkurza wtedy. Ja sił nie mam już do seriali, ostatnio rzadko tv włączam, głównie w weekendy. Bracki z kolei tylko tv i czasami coś zrobi na ogrodzie albo na zakupy pojedzie. Ja to się chamski zrobiłem i ciągle mówię, że nie mam czasu. W sumie w tym semestrze skupiam się na nauce a inne sprawy domowe mam daleko w d..... Egoistyczne podejście może, ale co mi tam. Wziąłem czyjś jogurt z lodówki, pewnie będą się wkurzać, że zjadłem.....ale ile razy oni mi zjadali i newet nie odkupili. Ja to jeszcze klasę zachowuje....jak coś zjem nie mojego to odkupię. No nic pisze o bzdetach teraz. Kurde kolanko mnie boli, taki przekręt zrobić....ale na uczelni jakoś czułem zakłopotanie, bo miałem kolano na dzinsach brudne. Cóż samo życie. Zmykam.....chyba. Pozdro 

nuda wielka
Autor: canis
21 lutego 2006, 00:04

Hello. Nie dam rady dziś XIX wieku opisać, nie miałem czasu, aby przygotować tego. Daniel dał plamę i mnie o 9:00 nie obudził, wstałem o 11. Wstałem, umyłem się, zjadłem śniadanko. Jeszcze na kompie zrobiłem plan zajęć i wydrukowałem sobie. Potem po 14 zjawiłem się w murach mojego wydziału uczelnianego. Czekałem prawie godzinę do zajęć z Paleografii łacińskiej. Heh, łacina. Cóz teksty były "kosmiczne", pochodziły z XIV wieku. Jak dostaliśmy ksero tekstów pierwsze spostrzeżenie i reakcja to śmiech. Były komentarze, że tego nie da się odczytać, ale przy pomocy pana doktora jakoś było łatwiej. Dobrze, że nie trzeba było tego tłumaczyć na polski. Po półtoragodzinnym spotkaniu z paleografią, podążyłem na zajęcia z łaciny średniowiecznej. Ja, czyli student V roku, weteran, że tak powiem, znowu spotyka się z łaciną. W sumie o tyle dobrze, że reszta "męczenników" tych zajęć (a raczej grupy w której jestem) to studenci II roku, którzy łacine dobrze pamiętaja. Ja mimo, że miałem wspaniałą nauczycielke łaciny (na I roku jakoś sobie radziłem), po tych kilku latach juz trochę zagubiony się czuję. Siędzę cichutko na zajęciach, czasami coś mi się przypomni, coś powiem. Gorzej z tłumaczeniem. Naszczęście moim współtowarzysze szybko tłumaczą, a i pani mgr jest wyrozumiała. Dziś tłumaczyliśmy tekst "Dagome iudex". Zajęcia skończyły się ok. 17:45. Planowo powinny się skończyć o 18:15, ale cóż plus jest bo szybciej byłem w domku. Poniewaz z SKMki nie chciało mi się piechota wracać do domku, to 1 przystanek pojechałem trojlebusem, czyli trajtkiem. Oczywiścia jak tylko ten pojazd ruszył to mu szelki spadły i 5 minut naprawiał to. Przyjechałem, zjadłem, poklikałem i uczę się pilnie. Co do alkoholu. Jeśli mam wybrać alkohol czy kawę, wybieram kawę. Szczerze piję tylko okazjonalnie, no moze czasami piwko zdarza się. Jakoś nawet 3-4 miesiące bez alkoholu wytrzymam bez problemu. Co do ilości alkoholu. Piję zawsze po 1 kieliszku wina i 1 butelce piwa, nie więcej. Oszczędzam moja watrobę. Poza tym mam słabą głowę do alkoholu i wolę pić mniej, bo jak za duzo wypiję to potem może być cos bardziej nie korzystnie dla mnie ... Staram się nie mieszac alkoholi. Od ślubu brackiegi, czyli sierpnia 2005 roku, gdzie wódki sporo wypiłem (no dobra, przyznam się, upiłem się), jakoś ten napój czysty mi nie odpowiada. Ale jak wspominałem, staram się mało pić i jak to mozliwe długo. Nie lubię szybko pić alkoholi bo nic z tego dobrego nie wychodzi potem....dla mnie. Zastanawiam się nad ograniczeniem spożywania kawy. Ostatnio dziennie 3 kubki piję. Muszę to zredukować do 2 czy 1 dziennie. Wiem, że nie jest to trunek zdrowy i w dużych ilościach może zaszkodzić. Szczerze kawa mi już zaszkodziła kiedyś....do dziś muszę uważać bo kłopoty zdrowotne się pojawiły z tym zwiazane. Ale jednak teraz i tak pije po 2-3 kawy, ale słabsze. Kiedyś z 2 czubatych łżek (mocnej Sati) a teraz z 1 łyżki (mocnej Sati) robię kawusię. Ale nie umię z niej zrezygnować. Moze jestem uzależniony. Dobra bo odciąłem się na chwile od nauki....muszę do niej wracać (heh.,...sam siebie niepoznaję, taki zapał do nauki, hehe)...jeszcze poczytam blogi znajomych czy cosik nowego się pojawiło. Zostawiam tradycyjnie pozdrowienia dla czytelników. Paps 

Drinkuje
Autor: canis
20 lutego 2006, 00:23

Dziś dzień zaczął się tez naukowo. Czytałem większość dnia, potem zacząłem opracowywać temat jakiś. Trochę pododawałem na blogu rzeczy, bo nudziłem się. Bratowa dziś wyprawia urodzinki i na 20 goście przyszli. Więc zostałem zaproszony. Podjadłem i drinka dostałem. Jeszcze go dopijam. Jakoś na alkohol nie mam ochoty ostatnio. Jakieś 20 minut temu wyszedłem z drugiego pokoju i tak tam długo zabawiłem. Dziś już 2 kawy wypiłem i jeden drink będzie. Praca mi idzie mozolnie, szczególnie po tym drinku. Jest północ. Zauważyłem, że najlepiej mi nauka idzie wieczorami. Mało tego. Lubię ucząc się, czy czytając coś co obejmuje materiał, który później ma być sprawdzany jakimś egzaminem, sączyś piwko bądz pić kawę albo wino. Oczywiście ja wolno piję. Średnio butelkę piwa piję przez 2-3 godziny w warunkach domowych. Kieliszek wina piję w tych samych warunkach ok. 2 godziny, a kawę nawet do godziny czasu. Ale przy tych trunkach dobrze zapamiętuję wiedzę i nie mam większych trudności z przyswojeniem i zrozumieniem materiału. Choć po tym drinku mi się w głowie kręci. Bracki mi za duzo wódy nalał, 1/3 takiej wysokiej szklanki. Kręci mi się w głowie....a rano wstać muszę. Ponieważ mój Anioł Stróż wyjechał na tydzień za granicę i nie będzie do mnie dzwonił rano aby mnie obudzić abym nie zaspał, więc mój drugi kolega z Torunia sam zaproponował, że będzie mnie rano budził. Ciekawe czy bedzie pamiętał. Jestem trudny i problematyczny chłop. W domu Ja i bracki boimi się aby nie zachorować na świnkę czy ospę. Bo znajomi mieli albo jeszcze mają i przyszli na urodzinki. Bratkowa juz to przechodziła w dzieciństwie. W sumie nie boję się choróbsk, ale niezbyt ciekawie brzmia te choroby. Cóz, ja raczej nie łapię choróbsk, no raz mnie coś złapało i do dziś trzyma ale jest lepiej niż na początku, choć może to ja nauczyłem się z tym żyć. Może kiedyś napiszę o moim zdrówku, ale narazie nie chcę Was przestraszyć jakoś czy odstraszyć. ....ziewam....Aby nie przedłużać notki napiszę jeszcze do XVIII wieku moje zainteresowania. Szczerze ten wiek najlepiej lubię z historii nowożytnej. Oczywiście wiek XIX też jest zaliczany do nowożytności, ale ponieważ ten wiek jest obszerny i ma szczególne dla mnie znaczenie to nie specjalnie zaliczam go do nowożytnego okresu.

Zainteresowania w XVIIIw.: 1). Polska (kultura okresu Baroku i Oświecenia); 2). Szwecja (upadek absolutyzmu); 3). Dania (absolutyzm oświecony; pietyzm); 4). Italia (absolutyzm oświecony w państwach italskich); 5). Hiszpania i Portugalia (reformy wewnętrzne w dobie absolutyzmu oświeconego);  6). Rosja (budowa absolutyzmu za Piotra I i Kaśki II); 7). Francja (kryzys absolutyzmu); 8). Anglia (początki rewolucji przemysłowej; kryzys parlamentaryzmu angielskiego pod koniec XVIIIw.); 9). Niderlandy (ruchy demokratyczne; Ruch "patriotów"); 10). USA (okres kolonialny; wojna o niepodległość USA); 11). Literatura, kierunki filozoficzne, pietyzm, jansenizm w epoce Oświecenia

To tyle. Kurcze, ciężko mi pisać. Literki mi "spierdalaja" i się mylą. Pozdro Wszystkim

Co za zima
Autor: canis
18 lutego 2006, 23:04

Dziś siedzę sobie w domku. Wstałem po 12. Do 16 gdzieś sprzątałem, a potem poczytałem sobie. Jakoś dzis mi się dobrze czyta, nie mam z tym kłopotów aby rozumieć i zapamiętać tekst czytany. Bratowej dałem prezent i całusa dostałem. Głowa mnie boli...ale nie chce mi się po tabletki sięgnać, choć pewnie za godzinę jak nie przejdzie to cos wezmę. Dzis kawkę z ekspresu piję, dopiero dwa kubki. Może jeszcze jeden i koniec na dziś. Ponoć się odwilż zbliża. Tęsknię za wiosną. Zima mi sie znudziła już. Ostatnio w trójmieście śnieg i wiatr jest. Jutro muszę się ogolić, bratowa wyprawia o 20 urodzinki i jacys goście przyjdą. Ja moze na godzinkę tylko wstąpię do nich bo chciałbym sie pouczyć trochę....tak, godzinka spokoju wystarczy. W domku ciepło, napalone dobrze. Przed snem wezmę prysznic. Zauważyłem, że w zimie szybki mi się nastroje zmieniaja i mam częste "doły", co prawda ostatnio nie miewam ich. Jakoś mi pisanie bloga nie wychodzi ostatnio, nie wiem o czym pisać. Nad uczuciami swoimi się zastanawiam, jednak brakuje mi "damskiego towarzystwa". Wiem, zawsze chciałem mieć kolegów, teraz zaczynam ich mieć, aczkolwiek wiem co chcę, ale mam duże watpliwości w kilku kwestiach. W sumie znowu wracam do tej kwesti a chciałem nie pisać o tym narazie, bo nawet nie wiem jak to sformułować. Więc idę coś porobić.

Zainteresowania w historii XVII wieku będą ogólne, a właściwie dotyczyły tylko historii powszechnej, bo w Polsce nie lubię tego wieku: 1). Francja (rządy Richelieu i Mazariniego; frondy; utrwalenie absolutyzmu); 2). Anglia (rewolucja burżuazyjna; restauracja Stuartów); 3). Italia (hegemonia hiszpańska w Italii; rody monarsze w państwach italskich); 4). Hiszpania (polityka wewnętrzna i zagraniczna Filipa III i Filipa IV; Ameryka Hiszpańska w XVIIw.); 5). Holandia (struktura władzy w Republice; rządy Wilhelma II i Wilhelma III; stronnictwa polityczne); 6). Skandynawia (rozwój absolutyzmu w Szwecji i Danii); 7). Chiny pod panowaniem mandżurskim.

To tyle. Pozdrawiam Was i życzę miłego weekendu. No i oby się zima skończyła. Paps

 

Zimno...
Autor: canis
17 lutego 2006, 23:57

Dziś rano wstałem i polazłem na uczelnię, ale do 12 musiałem w domu się zjawić, aby cos podpisac aby bracki coś załatwił. Na 12 sie umówiłem z Aniołem Stróżem i pojechaliśmy do Gdańska Głównego, kupiłem prezent bratowej. Dostanie taki kryształ przezroczysty a w środku wypalany laserem ptak. Jutro obchodzi 25 urodzinki. Jeszcze kwiatek kupię rano. Wróciłem do domku ok. 16 i poszedłem na godzinny spacer z psami. Po 17 byłem w domku. Trochę zimno dzis jest i na dworzu i w domku ale cóz poradzić. Jakoś domek nie nagrzał dziś. W sumie nic ciekawego. Jutro Anioł Stróż wyjeżdza na tydzień, a mi się smutno zrobiło. Przez ostatnie 2 tygodnie się trochę otworzyłem i "polubiłem" Jego. Poniewaz nie chce mi się więcej o tym pisać to napiszę o zainteresowaniach historycznych w XVI wieku, aczkolwiek sa to tylko zagadnienia które lubię.

Historia Polski: 1). Próby reform państwowych i walka średniej szlachty z magnaterią [ruch egzekucyjny](średnia szlachta w walce z magnaterią; kryzys skarbu państwa; próby reform skarbowych i wojskowych; początki ruchu egzekucyjnego; korektura praw; królowa Bona i próby wzmocnienia władzy królewskiej w oparciu o możnowładztwo; opozycja średniej szlachty-wojna kokosza; próby reform skarbowych na sejmach egzekucyjnych w piątym dziesięcioleciu XVIw.; sojusz magnatów z Zygmuntem Augustem; egzekucja dóbr; ustanowienie kwarty; tendencja do centralizacji państwa w programie postępowej grupy średniej szlachty; rozbicie zwartości ruchu egzekucyjnego). 2). Reformacja w Polsce (miejsce reformacji w Odrodzeniu; czynniki kształtujące reformację w Polsce; początki reformacji mieszczańskiej i szlacheckiej; luteranizm; Bracia Czescy; rozwój reformacji szlacheckiej i jej walka z przywilejami Kościoła w dobie największego nasilenia ruchu reformacyjnego; rozłam w obozie reformacyjnym i geneza arianizmu; początki kontrreformacji; ideologia społeczna Braci Polskich-arian; konfederacja warszawska). 3). Ustrój państwowy w dobie formowania się Rzeczypospolitej szlacheckiej (zakres władzy królewskiej; senat; sejmiki i rozwój izby poselskiej; pacta conventa i artykuły henrykowskie; podział terytorialny i urzędy lokalne; urzędy centralne; organizacja skarbowości; sądownictwo: sądy grodzkie i ziemskie, sądy królewskie). 4). Kultura polskiego Odrodzenia (obyczaje i wierzenia; humanizm; szkolnictwo i wychowanie; założenia ideowe nauki Odrodzenia; poglądy na państwo i prawo; rozkwit literatury polskiej).

Historia powszechna XVIw.: 1). Dzieje polityczne Chin; 2). Zjednoczenie Japonii przez Hidejosiego; 3).Humanizm (humanistyczna filozofia człowieka; literatura); 4). Rosja (dzieje polityczne za Wasyla i Iwana; reformy Iwana IV); 5). Zjednoczenie Hiszpanii; 6). Szwecja (Gustaw Waza i zwycięstwo monarchii); 7). Dania (Chrystian II - rozbicie unii kalmarskiej; reformacja w Danii; wojna hrabska); 8). Niderlandy (narastanie wrzenia ludowego; ruchy obrazoburcze i wybuch rewolucji; terror księcia Alby; powstanie ludowe i pacyfikacja gandawska; unia w Utrechcie; powstanie Republiki Zjednoczonych Prowincji); 9). Anglia (umocnienie monarchii na przełomie XV i XVIw.; przesłanki ideologiczne reformacji w Anglii; spór z Kościołem; kontrreformacja Marii Tudor; rzady Elzbiety I i sprawa Marii Stuart). To tak z grubsza. Sporo tego. Pozdrawiam. Jutro więcej napiszę.