Archiwum listopad 2005


Myślę...
Autor: canis
29 listopada 2005, 20:10

Nie wiem co napisać.

Tydzien się zaczął fatalnie. Dziś wstałem i od razu afera. Potem na miasto polazłem pozałatwiać pewne rzeczy. Jakoś tak ogólnie jestem śpiący dziś, nic mi się nie chce.....ale mam na jutro sporo roboty.

Nie, nie chce mi się pisać, może potem, albo jutro. Ostatnio jakoś dół mnie dopadł. Dobra idę sobie....do następnego pisania, może czyms się podzielę z Wami. Pozdrawiam i mam nadzieję, że choć u Was lepiej i lepszynastrój

W domku już
Autor: canis
28 listopada 2005, 18:20

Zimno trochę jest. Dziś byłem na badaniu na obecność HIV, ponieważ było anonimowe i bezpłatne to co mi szkodzi. Przyznam, że pierwszy raz to robiłem. Potem z nowym kumplem spacerkiem w kierunku domów naszych poszliśmy. Wiecie, ja, moze to dziwne, ale lubię w zimie spacerować. Jest zimno a mimo to potrafię spacerkiem do domu iść z miasta a to trwa z godzinkę najszybciej. Jeszcze lepiej jak śnieg jest, wtedy lubię z psami iść na spacer. Problem, że nie ma śniegu.

No właśnie...idę coś przekasik, bo nie wiem jak z obiadem wygląda sprawa

I znowu poniedziałek
Autor: canis
28 listopada 2005, 12:43

Wczoraj był nawet fajny dzień, choć 2 rzeczy bym wymazał z niego gdybym mogł. Pierwszą jest kłótnia z bratową. Naszczęście po godzince było już oki. Drugą była sprzeczka z Michałem na gadulcu. Trochę o głupotę poszło i teraz troche mi głupio. Raczej spędziłem niedzielę nad notatkami i książkami. O 3 nad ranem poszedłem spać. Wstałem niedawno.

Teraz skończyłem sniadanie i pomału zbieram się do wyjścia na zajecia. Wrócę jak będzie już ciemno. Dodatkowo dziś trochę zimno jest i błota trochę - wczoraj wieczorem była namiastka śniegu. Raczej się dobrze czuję, choć zły jestem, ze zapomniałem przetłumaczyć fragment tekstu z łaciny na polski. Szczerze to te zajęcia z łaciny średniowiecznej mam z przymusu. Miałem do wyboru: niemiecki (II stopień), grecki, hebrajski, łacinę średniowieczną. Na niemiecki nie poszedłem bo z moją znajomością tego języka bym nie dał rady; chyba że od podstaw by tłumaczyli. Greka i hebrajski mają poroniony alfabet. Łacina....jakieś 4 czy 5 lat temu na pierwszym roku studiów miałem łacinę klasyczną. Pamietam, że miałem fajna babkę która umiała uczyć. Była jednak surowa - zdałem egzama z łaciny na tróję za 3 czy 4 podejściem w październiku dopiero. Teraz mimo że gramatyke rozumię tego języka to tłumaczenie mi stwarza trudności. Ale chodzi głównie o wyrobienie godzin z danego bloku zajęć. Ponieważ byłem jak dotą tylko 2 razy na tych zajęciach (obecności nie sprawdza kobiecina) więc muszę mniej opuszczać bo potem głupio mi. Jednak z obecnośccią na zajęciach zawsze mam kłopot. Szczególnie jak od 8 rano są zajęcia. Więc muszę postarać się w tym tygodniu pójść na wszystkie zajęcia które w planie mam i zaczynać zaliczać nieobecności na konsultacjach. Muszę jeszcze kasę skombinować na bilety miesieczne. No dobra, bo za niedługo muszę wyjść....pozdrawiam blogowiczów i życzę miłego dnia  

jutro znowu obowiązki...
Autor: canis
27 listopada 2005, 13:16

Ale mi się dobrze spało. Fak, poszedłem spać gdzieś o 4 nad ranem, bo straciłem poczucie czasu. Wstałem gdzieś ok. 11:30. Bracki śniadanko dla wszystkich zrobił, wiec jestem już po. Jeszcze łóżko zebrać muszę, raczej nie lubię jak jest rozłożone, chyba że się źle czuję. Dziś wiadomo, na jutro trzeba się przygotować. Fajnie, że choć raz od 5 lat mam w poniedziałki na później, prawda aż na 15:00 - za to wracam ok. 17:30. Jeszcze w październiku nie było wtedy tak ciemno.

Co do pogody to chłodno trochę jest. Od wczorajszego wieczora jest mgła. Zero śniegu!!!!!!!!! Moje psiaki by się cieszyły ze śniegu. W tym tygodniu zaczyna się grudzień, w ktorym dużo się dzieje. Narazie nic nie planuje. Urodziny i imieniny spędzam w domku z brackim i bratowa jak normalny dzień. Boże Narodzenie wiadomo też z rodzinka, tylko że matka będzie i bratowej mama. Sylwestra już od kilku dobrych lat spędzam w domu. Nie mam kasy aby gdzieś się wybrać, zresztą i tak nie mam gdzie i z kim. W życiu zostałem samotnikiem, bez znajomych, kolegów, koleżanem. Nie, mam jedna z liceum kolezankę z którą mam niezły kontakt. Reszta znajomości się pourywała. Ja też dopiero niedawno zacząłem na tę samotność narzekać, albo zauważyłem ze przydałby się zmiany. Cóż lepiej późno się obudzić niz w cale.

No właśnie, jeszcze prezenty muszę kupić, tylko mam problem bo do 15 grudnia mam pustki na koncie. Więc niestety prezenty będę robił na ostatnia chwilę. Muszę się popytać, moze stypendium bym dostał, zawsze to cos by było.

Dobra, idę sie ogarnąć, wyrko złożyć i popracować troche na jutro.

 

weekend...
Autor: canis
26 listopada 2005, 17:05

No właśnie...sobota. Wstałem o 12:25 gdzieś, ale mi się dobrze spało. Potem śniadanko, sklepik, i sprzątanie. Mój bracki chciał mi w lampie przeczyścić żarówkę, która była już nagrzana i wziął do tego mokra szmatkę, hehe....żarówka się rozpłysła na podłodze. Potem jak miałem już posprzątane, bracki zaczął mopem wycierać podłogi i wpadł na typowo dla niego durny pomysł - zaczął mopem mnie i bratowa mazać. Więc energiczna bratowa się z nim pobiła wręcz...na początku to zabawa była ale potem ... Teraz jest spokój i się tylko nie odzywają. Jutro im przejdzie. Czasami sam boję się mieć dziewczynę bo kłótnie i rywalizacja w związku mnie martwia.

Co do wczorajszego dnia, to nieźle mi się oberwało. Adam mnie na gg trochę ochrzanił, ale Łukasz mnie tak zrugał że aż głupio mi było. Czasami warto wysłuchać jak koledzy Cię ochrzaniaja bo zaczynasz myśleć dopiero. Cieszyłem się że to rozmowy przez gadulca są a nie na zywo bo wtedy bym oberwał, no nie wiem czy od Adama ale Łukasz by mnie nie oszczędził.

Jak narazie mieszkanie z bratem i bratową jest fajne, choć bywaja sprzeczki. Ale ogólnie to raczej pomagamy sobię. Babcia, która parter zajmuje bywa codziennie uciążliwa, co róż jej się coś niepodoba lub przeszkadza. Miesiąc temu powiedziała że brat i bratowa prowadzą zbyt towarzyskie życie bo ciągle ktoś do nich przychodzi i oni gdzieś chodzą. Ja nieprzepadam za babcią, to rodzina, ale jakoś nigdy za nią nie przepadałem, zresztą ona i tak mnie nie lubi. Cieszę się, że z matka nie muszę mieszkać bo bym się psychicznie wykończył. To z kolei ciagle zrzędzi. No fakt, przyjezdza na święta i wszyscy już są niezadowoleni bo będzie marudzić, narzekać itp. Potworność.

Muszę się jeszcze ogolić bo zarost mnie drażni. Tak w ogóle weekend raczej spędzam pracowicie, ale wszystkim życzę spokojnego, pełnego odpoczynku weekendu.

Co za dzień.....
Autor: canis
25 listopada 2005, 17:59

Wczoraj byłem zbyt zmęczony aby pisać choć poszedłem spac ok 1.30. Niestety od 5:11 nie mogłem spać. O 6 rano wziąłem prysznic, bo jakoś spocony się obudziłem. Ponieważ od kilku dni miałem pewne dolegliwości, to poszedłem po 6:40 do przychodni. W każdym razie zrobiłem coś z czego się śmieję od samego rana. Chciałem napisać sms'a do kolegi o trochę nietypowej treści. Ale było zimno, ja jeszcze nie rozbudzony, więc pomyliły mi się osoby i sms'a wysłałem do matki. Napłynęło do mnie kilka smsw, potem telefony itp. Myślę że pewne rzeczy które ukrywamy przed innymi są jeszcze bezpieczne i u mnie. Aczkolwiek moja matka została niechcący uświadomiona, że jej 24-letni synek nie jest prawiczkiem. Bo matka uważała że o wszystkim jej mówię więc i kiedy zacznę życie płuciowe tez ja poinformuję, hehe. Więc zaskoczona była. Naszczęście nie zadawała kłopotliwych pytań - pewnie i tak bym nieodpowiedział.

Z racji że od 5 nie śpię więc poszedłem się kimnąć. Teraz wstałem, w lepszym nastroju. Choć chyba popracuję trochę w domku.

Zły jestem że zamiast na zajęcia i do promotora, musiałem iść do lekarza, ale to nagła sprawa i delikatna. Myślę, że promotor nie będzie zły. A więc  kawa i do pracy. Jutro muszę pokój posprzątać bo przez tydzień trochę się nazbierało tego. Choć raczej bałaganiarzem nie jestem, ale często mam książki z regałów powyciągane (jak czegoś szukam), i potem przez kilka dni na segmencie czy biurku leżą. Dziś mnie oczy bolę, nie wiem czy od dużego czytania, netu i tak zawsze z rana, bo jak przed 6:30 wstaję to często mnie oczy bolą. Chyba je zakroplę. Dobra, dziś zapewne przed północa coś napiszę jeszcze. Pozdrawiam blogowiczów - od razu bo mogę zapomnieć, życzę miłego, spokojnego i udanego weekendu.

Następny dzionek mija
Autor: canis
24 listopada 2005, 17:17

Ładniedziś i w miarę ciepło. Kurde chciałem iść dziś do lekarza ale już nie przyjmował. Ale muszę szybko się do niego udać, może jutro czy w poniedziałek bo mam niepokojącą sprawę.

Po nieudanej wizycie u lekarza poszedłem przed siebie, aż natrafiłem na cmentarz. Odwiedziłem groby bliskich i poszukałem grobu kolegi z podstawówki. Czasami tego kolegę wspominam, ale od pogrzebu w 2000 roku nie byłem u niego i prawie godzinę szukałem jego grobu. Będąc na cmentarzu porobiłem notatki robocze. Jak tylko do domku wrociłem musiałem naniesc nowe dane do mojej teczki czy raczej segregatora genealogicznego. W komputerze też musiałem nanieść nowe dane. Teraz tak mnie naszł, chyba muszę moje formularze genealogiczne wysłać rodzinie która jest spoza trójmiasta. Faktem jest że chcę zrobić drzewo i profesjonalne dane genealogiczne rodziny. Trochę znam się na tym ale brakuje czasu i kasy aby się tym naprawdę fachowo zająć.

Teraz brat wrócił do domu w radosnym humorku bo nowe informacje otrzymał. Czasami jak się cieszy to robi to jak małe dziecko. Szkoda, że pracy nie mam. Babcia jest jak zawsze niezadowolona że nic nierobię, że się uczę itp. Dobrze że mi te uwagi zwisają bo akurat jej nie lubię.

Jak bratowa wróciz pracy to może wymienimy królikom klatkę, tzn wyczyścimy - to praca zespołowa, we dwoje szybciej idzie, a poza tym kroliki sa wspólne. I tak to ja zawsze wydaję na zwierzaki kasę.

Nadchodzi weekend a ja jak dobrze wiem znowu sam go spędzę w domku, pewnie nad książkami, bo troszkę zaległości się narobiło. Dobra, muszę odpocząć, bo mnie na sen wzięło, chyba przez to dotlenianie się.

Późno
Autor: canis
24 listopada 2005, 00:50

Szykuję się zaraz do spania. No zrobię łóżko, umyję się i poczytam jeden rozdział książki no w godzinę się powinienem wyrobić.

Wieczór był ciężki, musiałem wertować książki bo szukałem kilku rzeczy. Potem Michał mnie na czata namówił i dobrze że krótko tam byłem bo nic ciekawego nie było. Zresztą sam jestem padnięty aby jeszcze na czacie czy gadulcu konwersację prowadzić. Czy na czacie można kogoś ciekawego poznać?????????????? Dobre pytanie poznałem dwie osoby, z tego jedna ciekawszą, ktora jest właśnie Michał. Ale pytanie czy znajomości wirtualne na odleglość mają szansę przetrwać. Poniewaz znajomych różnych i różnej płaci mam na gadulcu którzy mieszkaja nie w trójmiescie (czyli tam gdzie ja) zastanawia mnie czy sa to wartościowe znajomości. Przxyznam jest wielu fajowych ludzi którzy mi pomogli, lubię z nimi gadać, nawet w wakację spotkałem jedną osobę z gg ktora lubię. Jednak chciałbym aby te znajomości trwały bo teraz choć mało czasu mam ciężko mi by było z pewnymi ludzmi sie pożegnać. Choć ponieważ mam sporo osób na gg zamierzam zawęzić grono znajomych bo z niektórymi relację się psuja lub zanikły. Ponieważ w trójmiescie sam jestem znajomości gg mi dają dużo.

Przyznam że chciałbym aby śnieg spadł. Choć odśnieżać nie lubię. Dobrze że braciszek to lubi robić. Ostatnio dużo myślę nad swoim życiem i wspominam miłe chwile. Z braciszkiem kiedyś wogóle nie było dobrej relacji. Dopiero od 5 lat gdy poznał bratową zbliżyliśmy się, no ale nie do takiego stopnia że o wszystkim rozmawiamy. Każdy ma tajemnice. Ja też przed nimi. Przyznam że podkochuję się w bratowej, ale jak się kłócą to myslę że nie chcę mieć żony. Ja poprostu nie lubię kłótni. Chyba narazie będe sam, w końcu młody jestem. Jak się uniezależnie finansowo będę musiał zacząć dokonywać ważniejszych wyborów, wyborów które mają towarzyszyć mi na drodze życia.

 

Jak dostanę kasę to muszę wziąść kuzynka na zakupy aby mi pomógł dobrac ciuchy. Sam nie chodzę po sklepach bo uważam że nie umię sobie dobrać kolorów. Dlatego kożystam z pomocy kuzyna lub bratowej.

Dobra idę do wyrka. Znając życie jutro coś tu napiszę ale nie z rana. Może koło południa, moze później. Pozdrawiam wszystkich miłych tu osób.

P.S. Komentarze czasami dają do myślenia więc są mile widziane

Hmmm...
Autor: canis
23 listopada 2005, 19:14

Teraz już wiem kim jest anatol. Byłem w sklepie po zakupy, ponieważ są tam miłe panie więc zadzwoniłem z rana czy mogą mi "zamówienie" przyjąć. Z racji że nie zawsze mam czas aby w danem czasie wszystko załatwić, te panie ida mi na rękę i mogę odebrac zamówienie przed zamknięciem sklepu. Przynajmniej mam pewność, że będzie na mnie czekało, a nie że pójdę i nie dostanę czegoś.  Potem byłem w zoologicznym kupić pokarm dla królików. Później autobusem wróciłem do swojej dzielnicy i tam resztę zakupów zrobiłem. Przyjechałem do domku a tu Michałek na gg się do mnie dobija. Z brackim obiad zrobiliśmy, wiec już po jesteśmy. Teraz kawa i nauka została.

Ale mnie dziś wkurwiła babka. Niech ją gęś kopnie. Ona uważa że ja jak w podstawówce muszę się uczyć i to chwilkę zajmuje. Zresztą moja babka uważa że te książki które w moim pokoju są na opał bym dał bo lepiej się wtedy przysłużą. Chłopskie wychowanie. Tak szczerze to nie przepadałem i nie przepadam za nią. Ona też mnie nie lubi. Raczej ją ignoruję, ale wkurzyć każdego potrafi.

Aaaaa byłem na spacerku z psami. Było miło, samotność i dwa psy. Cóż jestem samotnikiem, ale to się nudne robi. Problem w tym, że nie potrafię szybko się aklimatyzować i nawiązywać kontaktów. Za miesiąc przyjeżdza matka, też będzie mnie wnerwiać, to standard.

Muszę przestawić sobie godziny i chodzić wcześniej spać. Prawda co bym nie robił rano zawsze ciężko wstać. Listopad się kończy, trzeba pomyśleć o pisaniu pracy zaliczeniowej.

Dobra idę kawę zrobić i książki wertować, potem jeszcze moze tu cosik nabazgram. Pozdro wszystkim kto tu wpada

Kojejny dzień...
Autor: canis
23 listopada 2005, 14:07

Wstałem i wyszedłem. Aaaa przed wyjściem rozwiazałem testa z historii dla Michałka i wysłałem. Potem dowiedziałem się kim jest anatol. Muszę kilka spraw załatwić i potem znowu do ksiażek zajrzeć, jutro odpocznę raczej. Wieczorkiem coś tu nabazgram jeszcze, a teraz lecę.